Iskra de Luxe

Recenzja zestawu Arma Hobby

Arma Hobby, znana wcześniej z żywicznych modeli i dodatków, ma już na koncie parę (a dokładnie to trzy, w kilku wersjach) miniatur wyprodukowanych za pomocą technologii wtrysku wysokociśnieniowego. Wszystko zaczęło się pod koniec 2015 roku, wraz z wydaniem zestawu „deluxe” Iskry w skali 1:72.

Mała Iskra, ale nie Iskierka

Konstrukcja Tadeusza Sołtyka to niewątpliwie ważny kawałek historii polskiego lotnictwa. Nic więc dziwnego, że od lat na rynku dostępne były miniatury do samodzielnego złożenia małej Iskry w popularnej skali 1:72. O ile się nie mylę pierwszy model, chociaż bardzo uproszczony, został wydany w latach sześćdziesiątych przez spółdzielnię Ruch. Jednakże najbardziej znanym i nadal szeroko dostępnym jest zestaw opracowany przez ZTS Plastyk, na którym wychowało się całe pokolenie modelarzy. Wielokrotnie przepakowywany przez innych producentów takich jak Aeroplast czy Mastercraft był, a w pewnym stopniu nadal jest, bardzo popularnym modelem, pomimo swoich niewątpliwych wad.

Nie twierdzę że Iskra z Plastyka jest fatalna- wręcz przeciwnie, to był całkiem dobry zestaw jak na swoje czasy. Jednak stanowczo odstaje poziomem od współczesnej konkurencji, a i lata produkcji nie pozostały bez wpływu na jakość wyprasek. Dlatego też nowe opracowanie tego tematu było jak najbardziej pożądane.

Do tej pory Arma Hobby wypuściła kilka wcieleń swojego pierworodnego wtrysku. Najpierw otrzymaliśmy podwójny zestaw „Deluxe”, uzupełniony potem o wydania „Junior” i „Expert”. Przy czym to ostatnie doczekało się już drugiego wcielenia, z innymi wersjami malowania. Oprócz tego nie tak dawno do katalogu dołączyła także Iskra w wersji rozpoznawczej z radarem „Novax”. Ale wróćmy do tej pierwszej.

Iskra luksusowa

Zestaw zapakowany jest w sztywne, otwierane od góry pudełko, którego estetyka ani mnie ziębi ani grzeje. Nie przepadam bowiem zbytnio za wykorzystaniem zdjęć w formie „boxarta”, wolę tradycyjne rysunki. Tutaj wybrano chociaż całkiem niezłe zdjęcie, więc w sumie wygląda to nawet OK, ale pod tym względem zdecydowanie bardziej przemawiają do mnie opakowania zestawów „Expert”.

W środku znajdziemy dwie wypraski z jasnoszarego plastiku, jedną przezroczystą, dwie blaszki fototrawione z kliszą, maski oraz żywiczne fotele i koła. To wszystko razy dwa, bo wydanie to jest niczym Eduardowe „Dual Combo”. Oprócz tego mamy jeszcze arkusz kalkomanii, instrukcję i krótkie podziękowanie od producenta. W sumie, jak to mówią- wypas.

Standardowy plastik

Bliższą inspekcję zawartości zacznijmy od elementów przezroczystych, które wyglądają całkiem nieźle. Zadowalająca przejrzystość, brak skaz tworzywa, chociaż trochę grube. Do przeżycia.

Gorzej sprawa ma się z pozostałymi ramkami wtryskowymi, które budzą raczej mieszane uczucia. Na pierwszy rzut oka nie wygląda to nawet źle.

Ale przyglądając się lepiej tu i ówdzie można znaleźć miejsca, które bardziej na miejscu były by w tzw „shortrunie”. Niech przykładem będą tu niektóre linie podziału blach kadłuba czy lekko zalane tworzywem gniazdo lewego skrzydła.

Właśnie, linie podziału. Pod tym względem Iskra wygląda trochę „Airfixowo”, choć nie mówimy tu o rekordzistach pokroju Spitfire Mk.I, ale późniejszych modelach wyspiarzy.

Części upstrzone są wieloma śladami po wypychaczach, często jednak w miejscach którymi nie będziemy musieli się przejmować. Często nie oznacza jednak zawsze, patrz np. klapy.

Wnętrze kabiny zapowiada się całkiem ok, tym bardziej że dodane blaszki i elementy żywiczne niewątpliwie podniosą poziom zdetalowania.

I bardzo dobrze, bo takie np. plastikowe deski rozdzielcze dość porządnie oberwały po jakości poprzez zapadnięcia tworzywa. Wady tego typu można znaleźć także na innych częściach. W niektórych przypadkach będą one łatwe do wyeliminowania, w innych niekoniecznie (patrz środek wydechu silnika).

Reszta części zawartych na ramkach wygląda całkiem w porządku. Może nie powalają „detalem”, ale na pewno mieszczą się w grupie akceptowalnych.

Może za wyjątkiem wyrzutni rakiet niekierowanych, które robią raczej słabe wrażenie. Przynajmniej na mnie- chętnie widziałbym je jako odlewy żywiczne.

Ale dość już o plastikach, przecież to niebylejakie wydanie napchane dodatkami. Może te poprawią nam lekko zepsuty humor.

Dobra luksusowe

Pora spojrzeć na luksusy dodane do wyprasek. Maski do malowania oszklenia kabiny i kół zostały wycięte w ciemniej folii, niczym produkty firmy Montex. Wyglądają OK, ale tak po prawdzie cokolwiek powiedzieć o nich będzie można dopiero po użyciu.

Z żywicy dostajemy zastępstwo dla plastikowych foteli i kół podwozia głównego. Przy czym te ostatnie to dość dziwny moim zdaniem wybór, bo ani plastiki nie wyglądają źle, ani w gotowej miniaturze nie będą jakoś mocno wyeksponowane. Czy wspominałem już coś o wyrzutniach?

Ale pomijając kwestię doboru, elementy wyglądają całkiem ładnie, szczególnie fotele (koła podobają mi się trochę mniej). Widać że Arma ma większe doświadczenie w produkcji z tego materiału.

Do tego jeszcze dwie blaszki fototrawione. Pierwsza zawiera elementy do wnętrza kabiny oraz osłony wlotów powietrza do silnika. Druga to dodatkowe detale takie jak hamulce aerodynamiczne oraz ściany wnęki podwozia przedniego (który to element nie ma plastikowego odpowiednika). Plus klisza z zegarami.

Wygląda to całkiem dobrze, pewne kontrowersje może budzić za to dobór detali. Żaluzje przy krawędzi spływu przejścia skrzydło-kadłub byłyby tu na przykład mile widziane.

Jeszcze niedawno powyższe żywice i blaszki można było także kupić oddzielnie. Niestety w zeszłym (tj. 2017) roku Arma Hobby zrezygnowała z produkcji dodatków i wycofała z rynku markę Attack Squadron. Szkoda.

Kalkomanie

Arkusz zawiera oznaczenia dla sześciu maszyn- dwóch w wielokolorowym kamuflażu, pary naturystów w naturalnym kolorze metalu oraz dwóch w specjalnych malowaniach rekinich. Wydrukowano dwa zestawy napisów eksploatacyjnych – oddzielnie dla metalowych i kamuflowanych iskier („rekiny” miały je zamalowane).

Ogólnie jakość kalkomanii jest przyzwoita, bez przesunięć czy inych ewidentnych błędów druku. Natomiast poziom szczegółowości ewidentnie odstaje od światowej czołówki.

Widziałem też swego czasu doniesienia o błędach merytorycznych w paru godłach, ale sam nie sprawdzałem jak się sprawy mają.

Malowania

Jak przed chwilą wspomniałem, opierając się na zawartości zestawu możemy wykonać nasz model w jednym z sześciu malowań. Do wyboru mamy 5 maszyn należących do Sił Powietrznych i rodzynka z Marynarki Wojennej.

Wersje malowania dostępne w zestawie (za www.armahobby.pl)

Każda możliwość została zaprezentowana w instrukcji na czterech kolorowych rzutach, które zawierają także informacje na temat rozmieszczenia kalkomanii. Producent nie zasugerował niestety farb z żadnej modelarskiej palety, podane zostały jedynie numery FS.

Papiery

Instrukcja została wydrukowana w kolorze, na papierze kredowym. Całkowicie niepotrzebnie, jakby mnie ktoś pytał. Rysunki montażowe utrzymane w tradycyjnym stylu są przejrzyste i czytelne. Chociaż sam proces budowy jest niepotrzebnie rozbity na części, w zależności od użytych elementów dodatkowych, co powoduje lekki chaos.

Podziękowanie za zakup modelu zawiera także informacje o erracie dostępnej na stronie producenta, co jest lekko nieaktualne bo obecnie jej tam nie znajdziemy.

Errata (za www.armahobby.pl)

Poprawka zawiera informacje na temat błędów w rysunku linii podziału blach wyprodukowanego modelu. Zaznaczono co powinniśmy usunąć, a ca wyryć samemu.

Podsumowanie

Tak przedstawia się pierwszy model wtryskowy Arma Hobby. Świetny? Cóż- wg mnie nie bardzo. Liczne skazy na plastikowych częściach zdradzają brak doświadczenia producenta z tym typem produkcji. Co jest trochę niefortunne, bo bez tych wpadek byłby to naprawdę dobry zestaw. Jednak nie ma co przesadzać- to nadal solidny model, który po prostu wymaga trochę więcej uwagi tu i ówdzie, a z wykorzystaniem dodanych blaszek i żywic może być przekształcony w świetną miniaturę Iskry.

MMXVI / MMXVIII
Pokrewne tematy:
Wszelkie zdjęcia/rysunki ilustrujące powyższy artykuł, jeżeli tylko nie zaznaczono inaczej, zostały wykonane i/lub nalezą do autora wpisu. Wszystkie użyte na niniejszej stronie znaki i nazwy firmowe lub towarowe należą i/lub są zastrzeżone przez ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych. Jeżeli jakieś treści zawarte w powyższym artykule naruszają Twoje prawa, skontaktuj się z właścicielem witryny (formularz dostępny w zakładce "autor").