Robinson R-44 Raven II „Military”

Recenzja zestawu Kovozávody Prostějov

Firma Kovozávody Prostějov, oprócz pakowania swoich modeli w wiele różnych pudełek, czasem upycha w nie także wypraski innych producentów. Tak jak w przypadku miniatury śmigłowca Robinson R44 w skali 1:72, której to postanowiłem przyjrzeć się bliżej.

Ex Stransky

Przez lata jedynym modelem śmigłowca Robinson R44 dowolnej wersji w skali 1:72 był żywiczny zestaw czeskiego Miku Model, wydany na przełomie wieków. Zmieniło się to dopiero w roku 2020 za sprawą innego czeskiego producenta – firmy Stransky, która wtryskową miniaturą tej konstrukcji zadebiutowała we wspomnianej wcześniej skali. Na rynek wypuszczone zostały jednocześnie dwa zestawy, różniące się dostępnymi malowaniami.

Niemal równocześnie do handlu trafiła także edycja kolejnego czeskiego wytwórcy, firmy Kovozávody Prostějov, zawierająca te same wypraski – tzw. „przepak”. W tym przypadku również otrzymaliśmy dwa zestawy z różnymi wariantami oznaczeń, przy czym ten z podtytułem „Military” wydał mi się trochę ciekawszy za sprawą malowania Straży Granicznej.

Pudło

Zestaw kryjący się pod numerem katalogowym KPM0216 zapakowany został w otwierane z boku pudełko typowe dla tego producenta. Na froncie dość nienachalnej urody grafika, a całość utrzymana w stylistyce bezpośrednio nawiązującej do (żeby nie napisać „udającej”) „starego KP”.

Do tego błędnie zapisana nazwa śmigłowca (powinno być R44) i dość swobodne operowanie hasłem „New Tool”, nie bardzo pasującym do przepakowanego opracowania innego producenta.

Zawartość

W środku dużo pustego miejsca – główne elementy modelu mieszczą się na jednej ramce z ciemnoszarego tworzywa, którą uzupełnia znacznie mniejsza ramka przezroczysta zawierająca oszklenie. Do tego arkusik kalkomanii, instrukcja i… to wszystko.

Cóż, niewielki śmigłowiec to i niewiele części. Przynajmniej recenzja będzie krótsza niż zazwyczaj.

Plastik raz

Bliższą inspekcję zacznijmy od podzielonego na dwie główne części kadłuba zintegrowanego z belką ogonową i podstawą wirnika głównego. Linie podziału blach wgłębne, aczkolwiek dość płytkie, a do tego rozmywają się lekko w górnej części kadłuba.

Solidna porcja nadlewek i widoczne na powierzchni elementów ślady drążenia formy nie robią najlepszego wrażenia. Tak jak i dość karkołomny moim zdaniem pomysł odlania płozy ogonowej razem z belką – ułamanie tego delikatnego detalu podczas budowy w zasadzie gwarantowane.

Powyższe elementy uzupełnia część dolna kadłuba zintegrowana z podwoziem płozowym. Ustalanie poprawnej geometrii tego ostatniego mamy więc z głowy.

Niestety jest to także element na którym znajdziemy najbardziej widoczne ślady drążenia formy.

Nie znajdziemy za to zbyt wielu detali na wewnętrznych powierzchniach pokazanych wcześniej części kadłuba. No dobra – nie znajdziemy żadnych detali.

Wnętrze modelu zbudujemy w oparciu o podłogę kabiny.

Do której zamocujemy ścianę tylną przedziału pasażerskiego (część numer 8) oraz przegrodę (9) – obie odlane razem z oparciami foteli.

Te ostatnie uzupełniają siedziska (10), pozbawione pasów w jakiejkolwiek postaci.

Ostatnie elementy wyposażenia kabiny to sterownice (19-23) oraz taka sobie tablica przyrządów pokładowych (30).

Przedział silnikowy także nie pozostanie pusty, a to za sprawą fragmentu jednostki napędowej z układem wydechowym (11-14).

Gorzej natomiast z jego wentylacją, ze względu na mocno uproszczone zaślepki (15, 16) otworów w tylnej części kadłuba.

Wirnik główny składa się z łopat zintegrowanych z głowicą (6) oraz dość rachitycznego wału (17).

Oś wirnika ogonowego (29) zintegrowana została natomiast ze statecznikiem poziomym (4), który to połączyć należy z jego pionowym odpowiednikiem (5).

Na ramce znajdziemy jeszcze parę dodatkowych części, takich jak np. głowica optoelektroniczna, które tym razem pozostaną niewykorzystane (jeśli wierzyć instrukcji).

Plastik dwa

Wszystkie przezroczystości modelu znajdziemy na drugiej, znacznie mniejszej ramce wtryskowej. Zarówno mocno przeszklony przód kabiny (wraz z małym okienkiem dachowym) jak i „szyby” do zamontowania w drzwiach.

Przejrzystość „szkła” pozostawia trochę do życzenia, jakiejś wielkiej tragedii jednak nie ma. Niemniej wypolerowanie części wydaje się być konieczne.

Niestety projektant modelu nie zdecydował się na odlanie z przezroczystego tworzywa całych boków kadłuba. Okienka drzwiowe (z lekkim efektem soczewki związanym z ich wypukłym kształtem) wklejane są na styk w odpowiednie miejsca.

Podobnie rzecz ma się zresztą i z przeszkleniem przodu kabiny, gdzie jedyny element obramowania to ten przechodzący przez środek części.

Instrukcja

Dosyć zgrzebnie wyglądający kolorowy wydruk na kartce formatu A4 prowadzi nas przez krótki proces budowy modelu. Rysunki zaczerpnięte z instrukcji oryginalnego wydania firmy Stransky wzbogacono kolorami znaczącymi obszary klejenia części jak i barwy elementów wnętrza. Prosto i przejrzyście.

Nie znajdziemy tu natomiast informacji o malowaniu powierzchni zewnętrznych miniatury. Te umieszczono tylko i wyłącznie na tylnej ściance pudełka. Ale o tym później.

Kalkomanie

Niewielki arkusz oznaczeń dołączony do zestawu to już „dzieło” tylko i wyłącznie firmy Kovozávody Prostějov.

Już na pierwszy rzut oka nie wygląda to najlepiej, a co dopiero gdy przyjrzymy się bliżej. Kolory są paskudnie niejednorodne, przy czym zdecydowanie najgorzej wypadają elementy żółte.

Jedynie czarny jest jednolicie czarny, ale o szczegółowości oznaczeń chociażby w tym kolorze i tak możemy zapomnieć.

Biały kolor wydrukowany został z przesunięciem, co niestety ciężko ukazać na zdjęciu ze względu na jasny kolor kartonika podkładowego. Najbardziej ucierpiały zdeformowane strzałki „Uwaga”/„Danger” i szachownice Straży Granicznej.

O tym że przezroczysta folia transportowa również naniesiona została ze znacznym przesunięciem, to już nawet szkoda wspominać. Przypomnę tylko, że omawiany model wydany został w 2020 roku.

Malowania

Teoretycznie (ale tylko teoretycznie, biorąc pod uwagę jakość dołączonych kalkomanii) zestaw umożliwia wykonanie modelu w jednym z czterech malowań przedstawionych na tylnej ściance pudełka.

Numery potrzebnych farb podano tylko i wyłącznie z palety jednej firmy, za to tej najpopularniejszej. Tyle że gdzieś w latach dziewięćdziesiątych.

Przy czym dla opcji polskiej nie podano zielonego koloru pola pod szachownicami, a pozostałe sugerowane barwy są raczej podejrzane.

Wisienką na torcie jest natomiast zilustrowanie malowań sylwetkami przedstawiającymi śmigłowiec Robinson R66 Turbine. Brawo!

Śmigłowce Robinson R44 i R66, materiał poglądowy (Robinson Helicopters)

Nikogo pewnie już nawet nie zdziwi fakt, że numery oznaczeń podane na rysunkach (jak już są – patrz „.EN” znajdujące się na maszynie dominikańskiej tuż za oknami kabiny) zupełnie nie pasują do tych na kalkomanii. Chociaż co by nie siać defetyzmu – parę się nawet zgadza.

„Straź Graniczna”

Z jakiegoś powodu do edycji oznaczonej podtytułem „Military” trafiło malowanie śmigłowca należącego do Straży Granicznej. Dla modelarzy chcących wykonać miniaturę tego egzemplarza mam jednak parę złych wiadomości.

Robinson R44 Raven II "SP-VSR" Straży Granicznej (fot. Bogdan Jankowiak, www.jetphotos.com)

Zacznijmy od zupełnie nie trafionego fonta rejestracji SP-VSR, co najlepiej reprezentuje litera „S”. Trochę lepiej wygląda to w przypadku napisu „Straż Graniczna”, a nie, przepraszam – „Straź Graniczna”. Pomijając literówkę, mamy tu także zachwiane proporcje w postaci nierównych odstępów pomiędzy liniami tekstu, czy rozciągnięcie słowa „Straż” lekko w lewo.

Na kalkomanii nie znajdziemy polskich flag do umieszczenia na stateczniku pionowym – czerwone paski (numer 25 na arkuszu) to jednak nie to samo (rzeczywisty śmigłowiec jest w lekko kremowym kolorze, od którego biel flagi się wyraźnie odznacza). Brakuje też szachownicy Straży Granicznej na spód kadłuba – są tylko dwie, do umieszczenia na bokach belki ogonowej.

Zresztą z innymi malowaniami jest nie lepiej. Opcja estońska to zły krój numeru „66” i brak oznaczeń na spód maszyny. Do tego miniaturę należałoby odpowiednio wyposażyć.

Robinson R44 "66" Estońskich Sił Powietrznych (fot. Smirnov ID, www.airplane-pictures.net)

Na belce łaciatego Robinsona z Dominikany powinno być „E.N.-1844”, a nie EN.1844”. Podobnie na kadłubie, za oknami – „E.N.”, a nie „EN.” (które to dodatkowo na kalkomanii jest pochylone). Brakuje napisów eksploatacyjnych na podwozie płozowe, godło na owiewce osi wirnika głównego jest zbyt duże (i powinno być wyżej niż przedstawiono to na sylwetce), a flaga na statecznik pionowy jest wydrukowana tak słabo, że białego krzyża w zasadzie nie ma (plus inne litery pod spodem). Absolutnie kuriozalnym jest fakt, że ilustracja na froncie pudełka jest pod względem oznaczeń zdecydowanie bardziej poprawna.

Robinson R44 "E.N.-1844" Armii Republiki Dominikany (fot. Dick Lohuis, www.airhistory.net)

Wersja meksykańska to nietrafiony napis „ME-017”, zarówno pod względem wielkości jak i wybranego fonta. Chociaż obstawiam że i ta maszyna powinna mieć jakieś oznaczenia na spodzie.

Robinson R44 "ME-017" Marynarki Wojennej Meksyku (fot. Sentinel México)

W sumie nie ma jednak czego żałować. Kalkomanie są przecież tak podłej jakości, że nawet pomijając powyższe merytoryczne wpadki, nie nadają się do użycia.

Podsumowanie

Wypraski przygotowane przez firmę Stransky nie oszałamiają. Co prawda nie mają jakichś deprymujących wad, widać jednak że zbudowanie małego Robinsona wymagać będzie trochę pracy. Niemniej jednak cieszy sam fakt ich opracowania, bo temat zdecydowanie niszowy, pomimo popularności prawdziwego śmigłowca, a dla mnie osobiście dość ciekawy.

Natomiast to co zaproponowała nam firma Kovozávody Prostějov jest zwyczajnie żenujące. Szkoda słów.

MMXXI
Pokrewne tematy:
Wszelkie zdjęcia/rysunki ilustrujące powyższy artykuł, jeżeli tylko nie zaznaczono inaczej, zostały wykonane i/lub nalezą do autora wpisu. Wszystkie użyte na niniejszej stronie znaki i nazwy firmowe lub towarowe należą i/lub są zastrzeżone przez ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych. Jeżeli jakieś treści zawarte w powyższym artykule naruszają Twoje prawa, skontaktuj się z właścicielem witryny (formularz dostępny w zakładce "autor").