PzKpfw II Ausf. D

Budowa miniatury w skali 1:72

Krótki opis budowy „wargamingowego” zestawu wydanego w serii „Wrzesień 1939”. Prawie „prosto z pudła”, prawie. Zapraszam do lektury.

Zestaw

Bitewny aspekt miniatur wypuszczanych przez wydawnictwo First To Fight zupełnie mnie nie interesuje. Z mojej perspektywy są to po prostu kolejne, dostępne na rynku „easy kity”, którymi normalnie pewnie nie zaprzątałbym sobie głowy, gdyby nie poruszana przez nie „wrześniowa” tematyka. Nie lubię bowiem uproszczeń stosowanych w tego typu opracowaniach (które niestety coraz częściej przenoszone są także do „normalnych” modeli redukcyjnych), szczególnie widocznych w obrębie układu jezdnego pojazdów gąsienicowych.

Czemu o tym w ogóle wspominam? Ano dlatego, że wydana w dwunastym numerze serii „Wrzesień 1939” miniatura niemieckiego czołgu PzKpfw II Ausf. D wypada pod tym względem całkiem nieźle, szczególnie jeżeli porównamy ją z innymi, wydanymi przez FtF małymi Panzerami. Nie zrozummy się źle – układ jezdny i w tym przypadku jest mocno uproszczony, jednak ze względu na konstrukcję oryginału nie rzuca się to od razu tak bardzo w oczy. Duże koła jezdne całkiem nieźle ukrywają brak jakichkolwiek detali zawieszenia, a pojedynczy rząd zębów gąsienic można było jako-tako odwzorować nawet w jednoczęściowym module (podwójne zęby zredukowane do dziwnie wyglądających półwałków, to rzecz która jak na razie skutecznie zniechęciła mnie do pozostałych wersji PzKpfw I i II wydanych w serii).

Poza tym „D” to wg mnie najlepiej wyglądająca wersja niemieckiej „dwójki”, co razem z powyższym skłoniło mnie do sięgnięcia po zestaw o numerze katalogowym PL1939-012 i zbudowanie go bez większego kombinowania.

Budowa

Składający się z kilkunastu (!) elementów model jest na tyle prosty, że ani się spostrzegłem – był poskładany w całość. Chociaż oczywiście nie omieszkałem dodać coś od siebie.

Dosyć słabo zaznaczone wizjery na wieży oraz kadłubie zeszlifowałem i zastąpiłem zdecydowanie bardziej odznaczającymi się zamiennikami wykonanymi z polistyrenu.

Skrzynka narzędziowa na lewym błotniku, odlana jako monolityczny blok bez jakichkolwiek detali, także padła ofiarą moich zabiegów. Wieko wyodrębniłem optycznie z całości poprzez nacięcie linii wokół elementu, a zapięcia zasygnalizowałem za pomocą kawałków polistyrenu.

Po drugiej stronie pojazdu zrezygnowałem z montażu plastikowej, a co za tym idzie dosyć topornej osłony na złożoną antenę. W zamian wykonałem takową z odpowiednio wygiętej blaszki i odrobiny plastiku.

Chwilę poświęciłem też stanowczo zbyt grubym błotnikom, których końcówki zeszlifowałem. Przy czym nie zebrałem materiału po całej szerokości, a wyszlifowałem odpowiednie zagięcie przy zewnętrznej krawędzi elementów.

W tylnej części pojazdu błotniki uzupełniłem także o brakujące fragmenty, będące przedłużeniem boków wanny kadłuba.

Jednak największą ingerencją w zestawowy plastik było wykonanie bocznych otworów wentylacyjnych przedziału silnikowego, które „prosto z pudła” zwyczajnie nie istniały. Wyciąłem i wyszlifowałem więc odpowiedniego kształtu otwory, a z cienkiego polistyrenu przygotowałem żaluzje, które wkleiłem od środka. Jak nietrudno się domyślić, operacja ta została wykonana przed sklejeniem w całość głównych części kadłuba.

Na poniższym zdjęciu dostrzec można także zmiany wprowadzone w obrębie układu wydechowego, tj. końcówkę z przyciętej igły iniekcyjnej oraz polistyrenowe opaski tłumika.

Listę modyfikacji dokonanych w zestawowych częściach zamyka nawiercenie końcówek luf – zarówno uzbrojenia głównego jak i wieżowego karabinu maszynowego.

Tak czy owak – ani się spostrzegłem, a model był gotowy do malowania.

Podkład

Na początek całość pokryłem szarą farbą Tamiya XF-83 (Medium Sea Grey 2), która posłużyła mi tu jako podkład wyrównujący kolorystycznie wykonane z różnych materiałów elementy. Następnie do aerografu trafił biały C1 (White) z firmy Gunze, którym dokonałem rozjaśnień.

Moim celem nie było tutaj zasymulowanie światła padającego pod jakimś konkretnym kątem, a jedynie zaznaczenie niektórych detali i krawędzi bryły.

Kamuflaż

Kolorowanie miniatury rozpocząłem od naniesienia szarej farby Tamiya XF-63 (German Grey), na którą zaaplikowałem brązowe łaty z XF-64 (Red Brown) tej samej firmy, malując „z ręki” (tj. bez maskowania krawędzi łat).

Nałożone kolory dodatkowo rozjaśniłem tu i ówdzie. Szary za pomocą wspomnianej wcześniej XF-83 oraz C69 (Off White) od Gunze. Natomiast brąz – XF-57 (Buff) firmy Tamiya.

Na tym etapie psiknąłem także gąsienice dedykowaną farbą firmy Vallejo – Panzer Aces 304 (Track Primer), czego nie polecam, bo farby te średnio nadają się do malowania aerografem.

Detale

Przyszła pora na pędzel, za pomocą którego pokolorowałem parę detali. Na gumowe obręcze kół jezdnych zaaplikowałem farbę Vallejo Pazner Aces 306 (Dark Rubber). Przy okazji dokonałem też retuszu gąsienic za pomocą wspomnianej przed chwilą farby nr 304 tego samego producenta.

Uchwyty narzędzi przewożonych na błotnikach potraktowałem Vallejo 72.043 (Beasty Brown) z serii Game Color, natomiast ich metalowe partie farbą Game Color 72.054 (Gunmetal Metal) tego samego producenta, wymieszaną z czarną Model Color 169 oraz „gumową” Panzer Aces 306. Tą ostatnią mieszanką potraktowałem także lufy uzbrojenia.

Przewożony na lewym błotniku drewniany klocek postanowiłem jednak lekko zmodyfikować. Pozbyłem się więc ledwo widocznych detali, a całość psiknąłem farbą Tamiya XF-57 (Buff). Następnie zaaplikowałem odrobinę brązowej farby olejnej, którą roztarłem za pomocą pędzla. Na koniec dodałem nowe okucia z cienkiej blaszki oraz mocowanie do błotnika.

Niewidoczny na powyższych zdjęciach tłumik wstępnie pomalowałem rdzawymi farbami Vallejo Panzer Aces nr 301 (Light Rust) i 302 (Dark Rust).

Lakier, kalkomanie i wash

Zestaw nie zawiera zbyt wielu oznaczeń w formie kalkomanii (tylko cztery białe krzyże do umieszczenia na wieży), ale to co jest nie sprawiło jakichkolwiek problemów podczas nakładania. Błyszczący lakier bezbarwny firmy Tamiya pomógł mi zarówno przygotować podłoże pod kalkomanie jak i zabezpieczyć je przed następnymi działaniami.

Na modelu zastosowałem „wash” z farb olejnych dla plastyków – mieszanka brązu oraz czarnego plus White Spirit. Szczeliny obserwacyjne zalałem natomiast czarną farbą Vallejo Model Color 169.

Po tych wszystkich czynnościach pokryłem całość cienką warstwą matowego lakieru. Tak żeby zgasić lekko połysk, nie popadając jednak w zbyt głęboki mat.

Lampy

Jako że nie zamierzałem już nakładać na model żadnych lakierów (a w szczególności matowych), mogłem zabrać się za oświetlenie pojazdu. Przednie lampy wykonałem w prosty sposób – fronty zeszlifowane na płasko podczas budowy pomalowałem za pomocą pędzla na kolor srebrny, a po wyschnięciu farby nałożyłem na te miejsca specyfik do małych szybek firmy Humbrol, tj. Clearfix.

Tylne światełko powstało w podobny sposób, tyle że zamiast Clearfiksa użyłem transparentnej czerwonej farby Gunze H90 (Clear Red).

Oczywiście w obu przypadkach dałem porządnie wyschnąć „szkiełkom” przed dalszymi działaniami.

Tłumik

Wstępnie pomalowany wcześniej układ wydechowy doczekał się także chwili uwagi i oberwał pigmentami, głównie rdzawymi.

Tak konkretniej to Light, Medium i Track Rust oraz Smoke od firmy AK-Interactive.

Obicia

Imitację uszkodzeń powłoki lakierniczej wykonałem przy pomocy cienkiego pędzelka i ciemnobrązowej farby Vallejo nr 150 z serii Panzer Aces (RLM61 German Camo Black Brown).

Aplikowałem ją dosyć oszczędnie, zarówno jeżeli weźmiemy pod uwagę ilość jak i wielkość wynikowych „obić”.

Natomiast jeżeli ktoś myślał, że miniatura jest od dawna posklejana w całość – niespodzianka. Do tej pory po prostu składałem ją do zdjęć.

Zacieki

Aby wykonać zabrudzenia w postaci zacieków sięgnąłem po produkty AK-Interactive, a konkretniej Streaking Grime oraz Engine Grime.

Przy czym wbrew nazwom, zdecydowana większość zacieków to efekt tego drugiego.

Wsparciem był tutaj White Spirit, którym w razie potrzeby rozcierałem i ścierałem powyższe specyfiki.

Gąsienice

W tak zwanym międzyczasie działałem także w obrębie układu jezdnego. Gąsienice, pomalowane wcześniej farbą Track Primer od Vallejo, potraktowałem kolejnymi płynami od AK. Rust Streaks posłużył mi jako coś w rodzaju filtra różnicującego lekko kolor bazowy, natomiast Track Wash wykorzystałem jako, cóż za niespodzianka – „wash”.

Wystające części ogniw przetarłem stalowym kolorem nr 178 (Natural Steel) z palety Vallejo Model Color.

Następnie sięgnąłem po dwa słoiczki z serii Dust & Dirt Deposit, a mianowicie Light Dust i Brown Earth, które wsparłem pigmentem Dark Earth – wszystko od AK-Interactive.

Za ich pomocą przykurzyłem trochę gąsienice, skupiając się głównie na zagłębieniach.

Kurz i brud

Przybrudziłem także boki wanny kadłuba. Najpierw potraktowałem je pigmentami Dark Earth, European Earth i Light Dust (AK).

Następnie zaaplikowałem olejne specyfiki Dark Mud, Earth Effects i Dust Effects (AK).

Mało z tego będzie widoczne w gotowym modelu, ale jest.

Paliwo i smar

Po złożeniu modelu w całość (tym razem po raz ostatni) dodałem kolejną, małą porcję zabrudzeń.

Głównie w części nadsilnikowej.

Pomogły mi w tym płyny Fuel Stains, Engine Oil oraz Engine Grime od AK.

Kurz

Na koniec przykurzyłem jeszcze lekko miniaturę tymi samymi pigmentami co wcześniej gąsienice (czyli Light Dust i Brown Earth Dust Deposit oraz Dark Earth).

Po czym uznałem, że to by było chyba na tyle, koniec prac, gotowe. Ale…

Podstawka

Następne dwa lata model spędził w swoistym zawieszeniu. Niby nic z nim nie zamierzałem robić, ale jednocześnie nie doczekał się nawet końcowej sesji fotograficznej, nie mówiąc już o jakiejkolwiek publikacji tutaj. Ot tak sobie wegetował w pobliżu warsztatu. Czekał, czekał i się doczekał… podstawki.

Balsa, naturalna ziemia, parę pigmentów i trawa Woodland Scenic plus „wyskraczowany” słupek oraz kawałek płotu. Nic wymyślnego, ale jak na pierwszy raz (bo do tej pory nie robiłem takich podstawek) wystarczy.

Model został wpasowany w podłoże i dodatkowo przykurzony by współgrał z nim także kolorystycznie. Koniec?

Ostatnie detale

Minęły kolejne dwa lata, a mały Panzer dalej zapuszczał korzenie w modelarskim limbo. Jedna kwestia nie dawała mi bowiem spokoju – dość skromne oznaczenia zaproponowane przez producenta modelu. Same białe krzyże wyglądają bowiem moim zdaniem podejrzanie niekonkretnie.

Na tym etapie wprowadzanie dodatkowych oznaczeń wprost na powierzchnie wieży czy kadłuba nie wchodziło raczej w grę, postanowiłem więc oprzeć się o znalezione w sieci sylwetki barwne pojazdu z numerem 314, wg których brakowało mi tylko tabliczek na boki pojazdu. Co prawda nie udało mi się potwierdzić fotograficznie tego malowania, ale jako że pojawiło się w paru modelach w większej skali – i to w niektórych konkretnie podpisane – hej, może nawet ma jakieś oparcie w rzeczywistości.

Narysowałem więc co trzeba w programie graficznym, wydrukowałem, nakleiłem na cienką blaszkę i wyciąłem.

Parę najlepiej wyglądających egzemplarzy wyposażyłem w podpórkę z blaszki i pomalowałem.

Teraz wystarczyło umieścić je na miniaturze, troszkę przybrudzić i gotowe.

Pozostał jednak jeszcze jeden element, którego brak wyraźnie wskazywał iż model nie jest ukończony – antena. Nie zamontowałem jej dotychczas, by móc ewentualnie coś przy modelu jeszcze zrobić, nie ryzykując jej odłamania. Teraz przyszła pora to zmienić.

Wydawało mi się że mam gdzieś metalowy gotowiec firmy Master, ale właśnie – wydawało mi się. Nie chcąc czekać na przesyłkę ze sklepu (i być może ryzykować odłożenie modelu na kolejne lata – nigdy nic nie wiadomo), antenę wykonałem z zeszlifowanego drucika, potraktowanego specyfikiem do poczerniania metalowych gąsienic. O konieczności lekkiej modyfikacji mocowania już nie będę się rozpisywać.

Teraz to już naprawdę koniec. Szybko poszło.

Raz, dwa i gotowy!

Jak wyszedł mały „Panzer dwa” w wersji „de” każdy widzi. Rozpoczynając budowę dzisiaj, parę rzeczy zrobiłbym inaczej – mam nadzieję że lepiej. Cóż, taki urok kończenia modeli sprzed lat.

Więcej zdjęć gotowej miniatury można zobaczyć jak zwykle w oddzielnym artykule.

MMXXII
Pokrewne tematy:
Wszelkie zdjęcia/rysunki ilustrujące powyższy artykuł, jeżeli tylko nie zaznaczono inaczej, zostały wykonane i/lub nalezą do autora wpisu. Wszystkie użyte na niniejszej stronie znaki i nazwy firmowe lub towarowe należą i/lub są zastrzeżone przez ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych. Jeżeli jakieś treści zawarte w powyższym artykule naruszają Twoje prawa, skontaktuj się z właścicielem witryny (formularz dostępny w zakładce "autor").