Sea Hurricane Mk IB
Arma Hobby konsekwentnie poszerza swoją ofertę w skali 1:72 o kolejne wersje myśliwca Hawker Hurricane. Tym razem przyszła kolej na morską odmianę Mk.Ib, której przyjrzymy się bliżej.
Uwaga
Niniejszy artykuł powstał w oparciu o egzemplarz modelu dostarczony przez producenta – firmę Arma Hobby, za co w tym miejscu serdecznie dziękuję.
Pudełko i jego zawartość
Na otwieranym z boku pudełku oznaczonym numerem katalogowym 70061, oprócz atrakcyjnej ilustracji tytułowej, widnieje także dopisek: „3D printed parts included”.
W środku znajdziemy więc nie tylko plastikowe ramki, arkusz kalkomanii, samoprzylepne maski oraz instrukcję, ale i części wykonane w technologi druku 3D. Podkreślam – części, nie akcesoria. Dołączone wydruki 3D są bowiem nieodzowne podczas budowy morskiej wersji garbatego myśliwca.
Tak naprawdę dostajemy więc model „zwykłego” Hurricane’a Mk.I (z metalowym płatem) oraz konwersję umożliwiającą budowę morskiej odmiany Mk.Ib. Konwersję, która niestety wymaga głębszej ingerencji w plastik.
Wydruki 3D
Plastikowe wypraski modelu zadebiutowały na rynku już w 2018 roku (patrz recenzja), więc bliższą inspekcję rozpocznijmy od rzucenia okiem na rzecz zdecydowanie świeższą, a moim zdaniem i ciekawszą – zaanonsowane na pudełku wydruki.
Główną atrakcją jest tutaj sekcja dolnej części kadłuba, której zastosowanie wymaga wycięcia miejsca w plastikowych połówkach. Zamiennik sprawia całkiem dobre wrażenie, aczkolwiek gołym okiem widać że jest on lekko wygięty.
Pozostałe elementy konwersji nie są już tak inwazyjne, wystarczy przykleić je w odpowiednich miejscach płatowca. Co dobrze obrazują rendery udostępnione przez producenta, gdzie kolorem zaznaczono części drukowane.
Znakomicie prezentują się wydechy z ładnie zaznaczonymi otworami wylotowymi. Przy czym otrzymujemy je w dwóch wersjach, tak więc pozostałościami po budowie można wzbogacić także innego Hurricane’a.
Wydrukowany został również szereg pomniejszych detali, m.in. lusterko wsteczne, przesłony wydechów czy zagłówek pilota. Podsumowaniem niech będzie kolejny render, ukazujący wszystkie elementy wykonane w tej technologii.
Całkiem ładnie to wszystko wygląda, chociaż niektórych odstraszać może perspektywa krojenia kadłuba (niby po liniach podziału, ale jednak).
Plastik
Plastik, jak już wspomniałem wcześniej, to te same znane wypraski lądowej wersji Mk.I. Kadłub z ładnie odwzorowanym ugięciem materiałowych sekcji poszycia.
Na którym oprócz delikatnych, wgłębnych linii podziału, można znaleźć także garść szczegółów wypukłych.
Ster kierunku zaprojektowany został jako jedna część ze statecznikiem pionowym. W przeciwieństwie do steru wysokości, który jest oddzielnym elementem (i jest to jedyna powierzchnia sterowa którą możemy „prosto z pudła” wychylić).
Na stateczniku poziomym, oprócz delikatnie zaakcentowanego ugięcia poszycia, z jednej strony dopatrzeć można się także minimalnych zapadnięć tworzywa.
Podobna wada obecna jest także na podkadłubowej chłodnicy.
Śmigło zbudować trzeba z pojedynczych łopat, które na szczęście posiadają niewielkie wypustki montażowe, ułatwiające otrzymanie prawidłowej geometrii zespołu. Dwa rodzaje łopat, trzy kołpaki, ale tym razem nic nie trzeba wybierać – tylko de Havilland wchodzi w grę.
Detale kokpitu zasygnalizowane zostały już na wewnętrznych powierzchniach połówek kadłuba.
Pomiędzy które upchać trzeba niemało elementów, ot na przykład fragmenty kratownicy.
Tylne opancerzenie zwraca uwagę śladami po procesie drążenia formy.
Przyrządy sterownicze, jak to na plastik przystało, nie zachwycają subtelnością.
Podobnie zresztą jak fotel pilota (bez pasów, te tylko pod postacią kalkomanii), czy tablica przyrządów pokładowych. Przy czym ta ostatnia głównie ze względu na niewielkie zapadnięcie tworzywa w centrum.
Dobrze za to prezentują się skrzydła z cienkimi krawędziami spływu i ładnymi, acz nielicznymi wypukłymi detalami poszycia. Chociaż lekkie zapadnięcia tworzywa na przejściu skrzydło-kadłub lekko psują odbiór.
Na spodzie uwagę przykuwa centralna część płata, do której doklejana jest m.in. osłona podkadłubowej chłodnicy.
Na wewnętrznej stronie górnej połówki płata znajdziemy natomiast zaczątek wnęki podwozia głównego, którego wzbogaca szereg elementów strukturalnych.
Do tego oczywiście golenie ze wspornikami.
Oraz pokrywy.
Całość wieńczą koła z widocznym napisem „Dunlop” na oponach. I oczywiście kółko ogonowe, nie zapominajmy o nim.
Na plastikowej ramce znajdziemy też m.in. wydechy, jednak jako że te wydrukowane są zdecydowanie lepszej jakości – nie ma po co o nich wspominać.
„Szkło”
Ramka przezroczysta zawiera oczywiście głównie elementy oszklenia kabiny, o całkiem niezłej przejrzystości. Wiatrochron.
Oraz dwa warianty części odsuwanej – w zależności czy chcemy wykonać miniaturę z zamkniętym czy otwartym kokpitem.
Oprócz tego znalazło się tu miejsce na jeszcze parę pomniejszych detali, stanowiących oświetlenie płatowca.
Maski
Do zestawu dołączone zastały dwa arkusiki samoprzylepnych masek. Ten cięty w znanym i lubianym żółtym papierze ułatwi nam malowanie zarówno oszklenia kabiny jak i kół podwozia.
Dobrą chwilę zajęło mi znalezienie cóż to mamy przysłonić do malowania za pomocą dodatkowych, winylowych nalepek. Odpowiedź brzmi – nic. Są to panele (!) do naklejenia na wewnętrzne partie klap (co nawiasem mówiąc dalsze rysunki montażowe kompletnie ignorują).
Dosyć nietypowe rozwiązanie, które przyznaję – nie do końca rozumiem.
Kalkomanie
Za druk arkusza oznaczeń odpowiadał jak zwykle Techmod i jak zwykle wygląda on całkiem porządnie.
Kolory są jednolite i nasycone, a przesunięć czy innych felerów brak.
Do wyraźnych oznaczeń eksploatacyjnych też nie ma się o co przyczepić.
Tradycyjnie za to skrytykuję pasy pilota – zupełnie mi się taka forma nie podoba, a to niestety jedyna opcja dostępna „z pudła”.
Instrukcja
Broszurka przeprowadzająca nas przez proces budowy przedstawia się typowo dla tego producenta. Estetyczne i czytelne rysunki montażowe, okraszone tu i ówdzie dodatkowymi uwagami.
Sugerowane farby zebrane w formie tabelarycznej.
Kolorowe rzuty przedstawiające maszyny możliwe do wykonania z zestawu, na których zaznaczono także rozmieszczenie kalkomanii.
Ale tylko głównych oznaczeń, o napisach eksploatacyjnych najwyraźniej zapomniano.
Malowania
Omawiany zestaw umożliwia wykonanie miniatury w jednym z pięciu malowań, które tradycyjnie zostały zasygnalizowane na tylnej ściance pudełka. Są to.
Sea Hurricane Mk.Ib, Z7153 „F”, 801. Dywizjon (Naval Air Squadron), lotniskowiec HMS Eagle, Operacja Pedestal, sierpień 1942 r.
Sea Hurricane Mk.Ib, V6695 „K”, 801. Dywizjon (Naval Air Squadron), lotniskowiec HMS Eagle, Operacja Pedestal, sierpień 1942 r.
Sea Hurricane Mk.Ib, AF953 „A”, 802. Dywizjon (Naval Air Squadron), lotniskowiec HMS Avenger, lato 1942 r.
Sea Hurricane Mk.Ib, V7506 „7T”, 885. Dywizjon (Naval Air Squadron), lotniskowiec HMS Victorious, Operacja Pedestal, sierpień 1942 r.
Sea Hurricane Mk.Ib, Z4849 “7G”, pilot: ppor. Hugh Popham, 880. Dywizjon (Naval Air Squadron), lotniskowiec HMS Indomitable. Operacja Pedestal, sierpień 1942 r.
W tym miejscu chciałbym wrócić jeszcze na chwilę do opcji numer 1. Według instrukcji wymaga ona usunięcie panelu inspekcyjnego na prawej burcie samolotu, poprzez wypełnienie odpowiednich linii podziału.
Wykonanie tego bez szkody dla subtelnie zaznaczonego poszycia wokół wydaje mi się co najmniej karkołomne. Ja się w każdym razie tego nie podejmę.
Podsumowanie
Trochę szkoda że Arma Hobby nie zdecydowała się na opracowanie dla tego modelu nowych wyprasek. Pewnie zadecydowały kwestie ekonomiczne, ale zestaw traci przez to trochę na atrakcyjności. Nie wspominając już o tym, że niektórych modelarzy perspektywa cięcia kadłuba może zwyczajnie zniechęcić.
Warto tez mieć na uwadze, że wypraski stanowiące podstawę tego zestawu opracowane zostały już parę lat temu i odstają lekko od obecnych opracowań tego producenta. Ot wspomnieć wystarczy chociażby nieszczęsne zapadnięcia tworzywa liczniej tutaj reprezentowane.
Niemniej jednak, pomimo powyższych uwag, omawiany zestaw wydaje się być co najmniej solidną podstawą do budowy miniaturowego, morskiego Hurricane’a w mojej ulubionej skali.
Sklejałbym.