Ki-84 Hayate „Special Attack Units”
Kolejna, trzecia już edycja modelu Ki-84 Hayate w skali 1:72, przygotowana przez firmę Arma Hobby, skupia się na maszynach ze Specjalnych Jednostek Uderzeniowych, potocznie zwanych Kamikaze. Spójrzmy bliżej.
Uwaga
Niniejszy artykuł powstał w oparciu o egzemplarz modelu dostarczony przez producenta – firmę Arma Hobby, za co w tym miejscu serdecznie dziękuję.
Zestaw
Na front otwieranego z boku pudełka o numerze katalogowym 70053 trafiła tym razem ilustracja wykonana przez Piotra Forkasiewicza, bardzo udana moim zdaniem.
W środku znajdziemy natomiast komplet plastikowych wyprasek do budowy modelu, arkusz samoprzylepnych masek, oznaczenia w formie kalkomanii oraz instrukcję.
W znacznym stopniu jest to powtórzenie elementów znanych z poprzednich edycji, które także zostały omówione na tych łamach (patrz recenzja wydania „Expert Set” lub „Model Kit”).
Plastik szary
Przejdźmy do konkretów, zaczynając od kadłuba, który jak to kadłub, podzielony został na dwie główne części.
Na których znajdziemy dosyć cienkie, wklęsłe linie podziału blach, garść analogicznie odwzorowanych nitów i zapinek oraz subtelnie zaakcentowane pofalowanie pokrycia steru kierunku.
Dość niekonwencjonalnie autor modelu podszedł do okolic kokpitu, gdzie górna część poszycia zaprojektowana została jako oddzielny element. W dwóch wersjach, zależy czy chcemy wykonać model z otwartą osłoną kabiny, czy zamkniętą.
Oryginalnie potraktowano także okapotowanie silnika – fragment odwzorowano razem z połówkami kadłuba, resztę doklejamy osobno.
Trochę słabe wrażenie robią rury wydechowe, przykrywane skądinąd całkiem niezłymi żaluzjami. Przy czym te ostatnie mamy tylko w pozycji zamkniętej, co trochę rozczarowuje, skoro to i tak doklejany oddzielnie element.
Chłodnica oleju przygotowana została natomiast w dwóch wariantach – wczesnym (mniejsza) i późnym (większa). Przy czym decydując się na jedno z malowań pudełkowych, wykorzystamy tylko jedną z nich – tą mniejszą (części 28 i 29).
Elementy struktury i wyposażenia kokpitu znajdziemy już na wewnętrznej stronie połówek kadłuba.
Niekonwencjonalne, choć znane już z wcześniejszych modeli tego producenta rozwiązanie zastosowano w tylnej wrędze kabiny, zaprojektowanej wraz ze stelażem podtrzymującym fotel, który to trzeba odpowiednio odgiąć.
A jak już wspomniany został fotel – no nie oszałamia, krótko mówiąc. To że gruby, to w zasadzie nieuniknione w plastiku. Lekkie zapadnięcie tworzywa to też żadna niespodzianka. Zupełnie za to nie rozumiem przyjętej konwencji zaznaczania otworów za pomocą wypukłych linii. Moim zdaniem ani to ładne, ani realistyczne, ani pomocne.
Na podłodze kabiny znajdziemy całe mnóstwo wypukłych linii, wyznaczających zarówno krawędzie otworów jak i granice blach.
Ciekawie rozwiązano kwestię montażu drążków sterujących, które wklejane są od spodu, dzięki czemu rezydują we wgłębieniach poniżej poziomu podłogi.
Do pedałów orczyka za to się przyczepię. Nie, nie dlatego że toporne – pod tym względem nie jest źle. Zdaje się jednak że całość powinna tworzyć łuk, tymczasem pedały osadzone są na prostym jak strzała pręcie (przy okazji – element obok to podstawa celownika).
Wypukłe linii nie przeszkadzają za to na tablicy przyrządów, montowanej do przedniej wręgi kokpitu, na której zaznaczono między innymi tyły kadłubowych karabinów.
Kończąc temat wyposażenia kabiny pozostało wspomnieć jeszcze o paru manetkach przeznaczonych do montażu na podłodze (część nr 3) i ścianie kadłuba (11).
Miniatura silnika Nakajima Homare prezentuje się całkiem obiecująco – dwie pełne gwiazdy z ładną rzeźbą cylindrów i wypustkami ułatwiającymi zamontowanie gotowej jednostki wewnątrz kadłuba (gdzie znajdują się odpowiednie otwory montażowe).
Do tego oddzielnie doklejany front z osłonami popychaczy (w dwóch częściach) oraz osłona reduktora.
Przy czym chcąc wykonać model z „kręcącym się śmigiełkiem” należy zawczasu zainteresować się tyłem ostatniej części i umieścić tam (nie wkleić) oś obrotu śmigła (12).
Na którą możemy zamontować później czterołopatowe, jednoczęściowe śmigło przykryte kołpakiem.
Górne powierzchnie płata to jeden element, pokryty siatką wgłębnych linii podziału blach i garścią innych detali. Dokładnie to samo odnosi się do powierzchni dolnych.
W obu przypadkach bardzo dobre wrażenie robi pokrycie lotek z subtelnie zaznaczonym ugięciami.
Ledwie widoczne zapadnięcia tworzywa przy przejściu skrzydło-kadłub w zasadzie nie warte są uwagi.
Wspomnieć za to wypada o lufach skrzydłowych działek (54) i asymetrycznie montowanej chłodnicy paliwa (55).
Elementem spajającym górne powierzchnie skrzydeł jest całkiem głęboka komora podwozia głównego. Szkoda tylko że tu także postawiono na wypukłe linie.
W dolnej części skrzydeł natomiast znajdziemy sloty służące do montażu goleni.
Koła z zaznaczonym ugięciem opon nie oszałamiają – bo i w oryginale zbyt wiele detali nie miały. Chociaż jakiś bieżnik by się jednak moim zdaniem przydał.
Tak samo jak nitowanie na osłonach podwozia. Cieszy natomiast fakt odwzorowania mechanizmu zamykania segmentów wewnętrznych.
Kończąc temat podwozia wypada wspomnieć jeszcze o całkiem niezłym kółku ogonowym.
I jego osłonach.
Ster wysokości odwzorowany został razem ze statecznikiem poziomym.
Tak, tak – z całkiem ładnymi ugięciami poszycia.
W kwestii podwieszeń producent zaproponował nam kilka możliwości. Dwustulitrowe zbiorniki dodatkowe w dwóch częściach.
Dwie, stukilowe bomby, których tym razem nie wykorzystamy.
Oraz jedną bombę 250kg, w dwóch częściach.
Odpowiedni dla danej maszyny ładunek podwiesimy na całkiem ładnych zaczepach.
Do kompletu brakuje już tylko rurki Pitote’a (57) i masztu anteny (56).
Czyli części z grupy „i tak złamiesz”.
Plastik przezroczysty
Niewielka ramka przezroczysta zawiera, jak łatwo się zresztą domyślić, głównie elementy oszklenia kabiny.
Całkiem ładne zresztą, cienkie i przejrzyste.
Umożliwiające wykonanie osłony także w pozycji otwartej.
Jedynym elementem o innym przeznaczeniu jest skrzydłowy reflektor.
Całość robi naprawdę dobre wrażenie, a do tego ramka została zapakowana w oddzielny woreczek strunowy, więc nie za bardzo mam się do czego przyczepić.
Maski
Co prawda oszklenie Hayate do zbyt skomplikowanych nie należy, jednak arkusik masek, pomocnych także przy malowaniu kół, to niewątpliwie miły dodatek.
Tym bardziej że cięty w znanym i lubianym papierze Kabuki.
Kalkomanie
Dołączony do zestawu arkusz kalkomanii został wydrukowany przez Techmod, co już od pewnego czasu jest standardem w modelach od AH.
Druk jest wyraźny, kolory jednorodne i nasycone, a przesunięć warstw brak.
Dobrze wyglądają także drobne napisy i oznaczenia eksploatacyjne, czy wskaźniki na tablicę przyrządów pokładowych. Nie jestem natomiast fanem pasów pilota w tej postaci, a innych w tym zestawie nie uświadczymy.
Całość jednak prezentuje się pierwszorzędnie, no przynajmniej na kartoniku.
Instrukcja
Broszura zawierająca wskazówki na temat budowy modelu przedstawia typowy dla tego producenta poziom. Czytelne i estetyczne rysunki montażowe.
Plus pojawiające się tu i ówdzie dodatkowe komentarze.
W tabelce z sugerowanymi farbami znajdziemy numery z palet firm Hataka (Orange Line), AK Interactive (Real Colors), MR Paint, AMMO, Mr. Color (seria „C”), Vallejo i Tamiya.
Maszyny, które możemy wykonać korzystając z pudełkowych oznaczeń, ukazano na kolorowych schematach.
Zawierają one również wskazówki dotyczące rozmieszczenia kalkomanii.
Malowania
Omawiany zestaw umożliwia budowę japońskiego myśliwca w jednym z trzech wariantów malowania i oznakowania. Są to.
Ki-84 Ko Hayate - 57. Shimbu-tai, pilot: Tadashi Kono, lotnisko Miyakonojo, Kiusiu, Japonia, 1945r.
Ki-84 Ko Hayate - 58. Shimbu-tai, pilot: porucznik Toku Ueda, lotnisko Miyakonojo, Kiusiu, Japonia 1945r.
Ki-84 Ko Hayate - 195. Shimbu-tai, pilot: porucznik Fujiyama Nobuho, lotnisko Yura, Awaji, Japonia 1945r.
Oczywiście wszystkie maszyny, zgodnie z podtytułem zestawu, pochodzą z jednostek wykonujących ataki samobójcze.
Podsumowanie
Opracowany przez firmę Arma Hobby model to obecnie najlepszy punkt wyjścia do budowy miniatury Ki-84 Hayate w skali 1:72. Do tego dochodzi ciekawy temat przewodni omawianej edycji co w rezultacie daje nam propozycję zdecydowanie wartą rozważenia.
Sklejałbym.