P-39N Airacobra

Recenzja zestawu firmy Arma Hobby

„N” to kolejna wersja myśliwca P-39 Airacobra, zaproponowana modelarzom gustującym w skali 1:72 przez firmę Arma Hobby. Przyjrzyjmy się bliżej zawartości zestawu.

Uwaga

Niniejszy artykuł powstał w oparciu o egzemplarz modelu dostarczony przez producenta – firmę Arma Hobby, za co w tym miejscu serdecznie dziękuję.

Pierwsze spojrzenie

Sugestywna ilustracja wymalowana przez Piotra Forkasiewicza zdobi tradycyjne, otwierane z boku pudełko o numerze katalogowym 70056.

W środku znajdziemy dwie ramki wtryskowe z jasnoszarego plastiku, jedną przezroczystą, maski, arkusz kalkomanii, instrukcję oraz metalowe obciążniki, co by gotowy model nie „stawał dęba”.

Fakt iż jest to w znacznym stopniu powtórzenie zawartości wydanego wcześniej zestawu z wersją „Q” (patrz recenzja) jest daleki od zaskakującego.

Wypraski

Plastikowe części prezentują standard wykonania do jakiego producent zdążył nas już przyzwyczaić. Jak na przykład tradycyjnie podzielony kadłub pokryty siatką wgłębnych, stosunkowo delikatnych linii podziału blach.

Arma Hobby nie zdecydowała się na odtworzenie pełnego nitowania płatowca – nie oznacza to jednak że tych i podobnych detali (np. zapinki paneli dostępowych) nie znajdziemy na powierzchni części w ogóle.

Grzbietowy wlot powietrza do gaźnika pozbawiony jest charakterystycznej poprzeczki, jednak zażegnanie tego niedopuszczalnego uproszczenia nie powinno nikomu sprawić trudności.

Wycięcie w dziobowej części przygotowane zostało pod dwie, delikatnie różniące się wersje sekcji z wylotami kadłubowych karabinów (części 21 i 22, przy czym ta druga pozostanie na wyprasce). Chociaż ze względów technologicznych pozbawione są one faktycznych otworów.

Innym przejawem wielowariantowości zestawu jest trójłopatowe śmigło, a raczej śmigła – na ramkach znajdziemy bowiem trzy sztuki. Budując którąś z zaproponowanych w tym zestawie maszyn wykorzystamy jedno z nich, odwzorowujące wytwór firmy Aeroproducts o średnicy 11 stóp i 7 cali (część 59).

Na ramkach pozostaną zaś śmigła Curtiss (61) i Aeroproducts (60) o średnicy 10 stóp i 5 cali.

W kołpaku (58) należy zamontować lufę działka 37mm (73). Na ramce jest jeszcze wersja z osłoną (72) oraz 20mm lufa (71) przeznaczona do P-400. Przy czym wszystkie trzy wypadałoby moim zdaniem nawiercić.

Z P-400 pochodzą też dwunasto-rurowe wydechy (53), które zostaną nam na ramce po użyciu odpowiednich dla tej wersji zespołów sześcio-rurowych (52). Tutaj też warto zainteresować się pełnymi końcówkami, skądinąd całkiem nieźle wyglądających (biorąc pod uwagę technologię wykonania) wydechów. Lub po prostu poczekać na jakiś „aftermarket”.

Tył kadłuba to miejsce na stateczniki. Pionowy.

Oraz poziomy.

Odpowiadające im powierzchnie sterowe, o moim zdaniem trochę przerysowanej fakturze powierzchni, można więc bez problemu wychylić. Zarówno ster kierunku.

Jak i ster wysokości. Chociaż w tym przypadku wypada jeszcze nadmienić, że projektant modelu dał nam o jedną klapkę wyważającą za dużo (o ile się nie mylę powinna być tylko po lewej stronie).

Bez ingerencji w zestawowy plastik nie wychylimy za to lotek ani klap. Te stanowią całość z połówkami skrzydeł, skądinąd całkiem ładnie „poliniowanymi” i „ponitowanymi”.

Pod lewym skrzydłem znajdziemy zagłębienie reflektora. Pozostałe oświetlenie płatowca odwzorowane zostało wprost z szarego plastiku (co można było zauważyć już na stateczniku pionowym).

Otwory wylotowe powietrza z chłodnic znajdujące się na spodzie centropłata…

…przykrywają niepozorne klapy (29, 30, 31).

Wloty powietrza w krawędzi natarcia płata podzielone zostały między dolną…

…a górne części skrzydeł.

Uzupełnia je element (35) będący jednocześnie tylną ścianą wnęki kółka przedniego.

Na skrzydłowe Browningi (28) przygotowane zostały sloty montażowe, za którymi można zauważyć otwory wylotowe łusek.

Na wewnętrznej powierzchni zarówno górnych jak i dolnej części skrzydeł odwzorowane zostały elementy wnęk podwozia głównego.

Ciekawym rozwiązaniem jest zaprojektowanie wewnętrznych pokryw luku podwozia wraz z fragmentem ściany tego ostatniego.

Nie zapomniano także o ich wspornikach (48, 49).

Osłony montowane do goleni mogą za to poszczycić się jednymi z nielicznych jamek skurczowych. Na szczęście łatwymi do usunięcia.

Po wewnętrznej stronie jednej z pokryw znalazło się i miejsce na ślad po wypychaczu. Tu już będzie troszkę trudniej.

Na szczęście golenie (38, 39) trochę przesłonią to miejsce.

Całkiem ładnie prezentują się koła, na których dostrzec można malutki napis „Firestone”, chociaż cierpią na ABB (absolutny brak bieżnika).

Te na front też brzydkie nie są. Dwie wersje do wyboru, ale zainteresować nas powinna wyłącznie część 43.

Budowa zespołu goleni przedniej (23-26) wymaga zgięcia jednego z elementów składowych (25), o czym oczywiście informuje instrukcja.

Pokrywy wnęki przedniej, zaprojektowane jako oddzielne elementy, mają delikatnie zarysowane detale struktury wewnętrznej.

Sama wnęka może pochwalić się wypukłymi nitami na elementach konstrukcyjnych.

Od góry zamyka ją półka z zarysem detali działka oraz skrzynek na amunicję kadłubowych karabinów maszynowych. I paroma śladami po wypychaczach. Na jej odwrocie zaś znajdują się wgłębienia dla dostarczonych z modelem metalowych obciążników.

Detale sufitu komory mieszczącej koło znajdziemy natomiast na części będącej jednocześnie podłogą kabiny pilota, którą zaprojektowano wraz z osłoną wału napędowego śmigła widoczną we wnęce podwozia.

Jak już wspomniany został kokpit – spójrzmy jeszcze raz na połówki kadłuba, tym razem od wewnątrz, gdzie zarysowana została struktura burt.

Pomiędzy nimi projektant upchnął całkiem sporo detali wyposażenia, ot chociażby szereg przyrządów sterowniczych, które pomimo iż odtworzone w plastiku, wyglądają całkiem w porządku.

Zdecydowanie najlepiej moim zdaniem prezentuje się tablica instrumentów pokładowych, którą wzbogacić należy nie tylko o tarcze zegarów w postaci kalkomanii, ale także celownik. Przy czym ten ostatni znajdziemy również na ramce przezroczystej, jednak zapewne ze względu na odmienne właściwości tworzywa jest on bardziej uproszczony.

Odwzorowane jako oddzielny element tyły kadłubowych karabinów maszynowych (6) nie oszałamiają „detalem”. Podobnie jak fotel pilota, choć uczciwie przyznać trzeba iż jest on dość przyzwoitej grubości. Jako że Arma Hobby zrezygnowała z dodawania detali fototrawionych, pasy otrzymujemy tylko w postaci kalkomanii.

Za siedziskiem ląduje wręga z otworami ulgowymi zaznaczonymi wypukłymi liniami oraz płyta pancerna. Wygląda na to, iż AH zapomniało jednak o przezroczystej płycie pancernej montowanej za głową pilota, bo wybiegając trochę naprzód – na ramce z oszkleniem takowego elementu brak.

Półka za nieobecną płytą pancerną wymaga wywiercenia zaznaczonych od spodu otworów w przypadku montażu radiostacji.

Niestety na tej ostatniej (68) dostrzec możemy lekkie zapadnięcie tworzywa, jednak całość wydaje się być do odratowania.

Teraz dwa słowa na temat podwieszeń. Pod centropłatem możemy zamontować belkę (uprzednio wiercąc odpowiednie otwory montażowe, zaznaczone po wewnętrznej stronie dolnej części płata).

Na niej zaś do wyboru – dodatkowy zbiornik paliwa, o trochę zbyt wyrazistych jak na mój gust detalach.

Lub, bardziej bojowo, jedną bombę 250 lub 500 funtów.

Na koniec pozostało wspomnieć jeszcze o rurce Pitote’a (70) i antenie grzbietowej (69).

Czyli częściach, które łatwo przez nieuwagę złamać lub urwać.

Elementy przezroczyste

Airacobra jest pod kilkoma względami dość niekonwencjonalną konstrukcją jak na jednosilnikowy myśliwiec z okresu Drugiej Wojny Światowej. Ot to na przykład jedna z niewielu maszyn tego rodzaju z drzwiami typu „samochodowego”. W modelu zaprojektowano je jako oddzielne części, co umożliwia ich otwarcie (przy czym warto pamiętać że lewe otwierane były zdecydowanie rzadziej).

Resztę oszklenia kabiny przygotowano jako jeden element.

Na ramce znajdziemy jeszcze parę detali, dosłownie – wspomniany wcześniej celownik oraz przeszklenie podskrzydłowego reflektora.

To ostatnie wypadałoby lekko wypolerować.

Maski

Dołączone do zestawu samoprzylepne maski ułatwią nam pomalowanie zarówno oszklenia kabiny jak i kół podwozia.

Przy czym uwzględniono tutaj także malowanie wewnętrznej powierzchni drzwi kabiny.

Balast

Drugim, trzeba przyznać dość niecodziennym dodatkiem są metalowe kulki, którymi dociążyć należy nos modelu.

Mała rzecz, a pewnie niejednego modelarza ucieszy.

Kalkomanie

Dołączony do zestawu arkusz oznaczeń to jak zwykle efekt współpracy z firmą Techmod. Bliższe oględziny kartonika nie ujawniają nic, do czego można by się przyczepić.

Druk jest wyraźny, a kolory nasycone i jednolite.

Drobne napisy eksploatacyjne czy tablica instrumentów pokładowych również sprawiają bardzo dobre wrażenie.

Na arkusiku znalazło się również miejsce dla chodników skrzydłowych, oznaczeń firmy Aeroproducts na łopaty śmigła oraz pasów pilota.

Instrukcja

Broszura zawierająca wskazówki na temat budowy modelu przedstawia typowy dla tego producenta poziom.

Rysunki są estetyczne i czytelne, a szereg uwag na nich zamieszczonych sygnalizuje newralgiczne momenty budowy.

Tabelaryczne zestawienie potrzebnych farb zawiera numery z palet firm Hataka (Orange / Red), AK Interactive (Real Colors), Humbrol (!), AMMO, Mr. Color (C), Vallejo i Tamiya.

Schematy malowań, jak zwykle w kolorze, zawierają również wskazówki dotyczące rozmieszczenia głównych oznaczeń.

Napisy eksploatacyjne oddelegowane zostały na oddzielny schemat.

Malowania

Spojrzenie na tylną ściankę pudełka zdradza, jakie malowania tym razem przygotowała dla nas Arma Hobby.

P-39N Airacobra „Biała 01”, 42-9033. 100. Gwardyjski Pułk Myśliwski, pilot: Grigorij Dolnikow, kwiecień-maj 1945 r.

Wariant malowania zestawu (za Arma Hobby)

P-39N Airacobra 42-18354. 345. Fighter Squadron, Sardynia-Korsyka, wiosna 1944 r.

Wariant malowania zestawu (za Arma Hobby)

P-39N Airacobra 42-18736. Cdt. Jean Machet de la Martinière, dowódca GC 1/4 Navarre. Lotnisko Reghaia, Algieria, marzec 1944 r.

Wariant malowania zestawu (za Arma Hobby)

Zagłębienie się w karty instrukcji ujawnia jeszcze jedną, bonusową opcję. Samolot z „boksartu” we wcześniejszym malowaniu (1943-1945), gdy użytkowany był przez innego pilota (Iwana Babaka, o którym wspomina późniejsza inskrypcja na nosie maszyny).

Przy czym dodać należy, że fundacyjny napis „Od uczniów Mariupola” przygotowany został w dwóch wariantach kolorystycznych (żółto-niebieski lub biały).

Podsumowanie

W odróżnieniu od pierwowzoru w skali 1:1, który moim zdaniem zbytnio urodą nie grzeszył, opracowanie firmy Arma Hobby prezentuje się bardzo dobrze. Także za trzecim razem (po P-39Q i „kaktusowym” dwupaku).

Obecnie jest to bowiem najlepszy punkt wyjścia do budowy miniatury tego skądinąd oryginalnego myśliwca w skali 1:72.

Sklejałbym.

MMXXIII
Pokrewne tematy:
Wszelkie zdjęcia/rysunki ilustrujące powyższy artykuł, jeżeli tylko nie zaznaczono inaczej, zostały wykonane i/lub nalezą do autora wpisu. Wszystkie użyte na niniejszej stronie znaki i nazwy firmowe lub towarowe należą i/lub są zastrzeżone przez ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych. Jeżeli jakieś treści zawarte w powyższym artykule naruszają Twoje prawa, skontaktuj się z właścicielem witryny (formularz dostępny w zakładce "autor").