1:48 Hurricane Mk IIc

Recenzja zestawu firmy Arma Hobby

Długo wyczekiwany, kolejny model firmy Arma Hobby w skali 1:48 ujrzał wreszcie światło dzienne. Mowa o miniaturze brytyjskiego myśliwca Hawker Hurricane Mk.IIc, której przyjrzymy się bliżej.

Uwaga

Niniejszy artykuł powstał w oparciu o egzemplarz modelu dostarczony przez producenta – firmę Arma Hobby, za co w tym miejscu serdecznie dziękuję.

Opakowanie

Zestaw o numerze katalogowym 40004 otrzymujemy w standardowym dla tego producenta, otwieranym z boku pudełku, front którego zdobi ilustracja autorstwa Piotra Forkasiewicza.

Za sztywność całości, a tym samy bezpieczeństwo plastikowych części, odpowiada, podobnie jak miało to miejsce w przypadku poprzedniego modelu AH w tej skali (PZL P.11c – patrz recenzja), tekturowa wkładka.

Znalazło się w niej miejsce dla trzech ramek wtryskowych wykonanych z tworzywa w kolorze szarym, jednej przezroczystej, kalkomanii, arkusika masek oraz instrukcji wraz z erratą.

Arma Hobby zrezygnowała jakiś czas temu z dodawania do swoich modeli elementów fototrawionych, więc tych próżno szukać w pudełku.

Plastik szary

Bardziej szczegółowy przegląd zestawu rozpocznijmy od kadłuba, podzielonego dość tradycyjnie, wzdłuż na dwie części.

Z jednym odstępstwem. Spód części ogonowej (o całkiem ładnie zaznaczonym pokryciu płóciennym) zaprojektowany został jako oddzielny element i otrzymujemy go w dwóch wariantach, przy czym w tym wydaniu jeden z nich jest zbędny.

Wróćmy jednak do wspomnianych wcześniej połówek i przyjrzyjmy się bliżej dość sporej ilości zarówno wypukłych jak i wklęsłych detali powierzchni, które prezentują się co najmniej przyzwoicie. Mały minus za obszar wokół niewielkich owiewek znajdujących się po obu stronach okapotowania silnika na poziomej linii podziału blach za wydechami. Swoją drogą detalu tego nie było na pierwszych renderach modelu prezentowanych przez producenta zestawu (i nie ma ich też na sylwetkach barwnych zamieszczonych w instrukcji), co może wyjaśniać wygląd tego fragmentu.

Zarówno ster kierunku jak i wysokości zaprojektowane zostały jako oddzielne elementy, montowane do odpowiadających im stateczników.

Dla trójłopatowego śmigła przygotowane zostały dwa kołpaki, a sposób montażu zespołu umożliwia zachowanie jego mobilności.

Innym wielowariantowym elementem są wydechy, których na ramkach znajdziemy dwa komplety (omawiany zestaw przewiduje użycie tylko tych oznaczonym numerem 16). Niestety nie prezentują się one najlepiej (brak otworów wylotowych), co zapewne skłoni niejednego modelarza do sięgnięcia po poza-pudełkowe zamienniki.

Po raz ostatni wróćmy do połówek kadłuba, tym razem by zerknąć na wewnętrzne powierzchnie burt kabiny, które wymagają uzupełnienia szeregiem niewielkich detali wyposażenia (części 32-36).

Przestrzeń pomiędzy nimi wypełnią całkiem ładnie wyglądające główne elementy konstrukcyjne kokpitu.

Drążek sterowy (17-19) i orczyk (21, 22) również nie prezentują się źle.

Jako że model nie zawiera detali fototrawionych, fotel pilota (25-28) możemy wyposażyć prosto z pudła tylko w pasy z kalkomanii.

Na tej ostatniej znajdziemy także panele wskaźników przeznaczone na, skądinąd całkiem ładną, tablicę przyrządów pokładowych (29) z busolą (30).

Przejdźmy do płata, który jest moim zdaniem najciekawszą częścią zestawu. Zarówno górne jak i dolne powierzchnie skrzydeł zostały bowiem obsypane całym mnóstwem różnorodnych detali. Szczególnej uwadze polecam nity, które zastosowano zarówno w postaci wklęsłej, jak i wypukłej. W ten sposób projektant modelu zaznaczył zróżnicowanie tego typu połączeń na maszynie Hawkera, gdzie na powierzchniach mających największy wpływ na aerodynamikę płatowca (np. krawędź natarcia płata) stosowano nity wpuszczane (w modelu zaznaczone „dołkami”), a na pozostałych standardowe nity z łbem grzybkowym („górki” w modelu). Nadmienić jeszcze wypada, że zaznaczone w sposób wypukły nity i śruby występują w kilku rozmiarach.

W krawędzi natarcia płata przygotowane zostały wycięcia do montażu działek (o których później) oraz reflektorów (części 47 i 48 plus oszklenie).

Na spodzie natomiast znajdziemy sloty ułatwiające montaż chłodnicy oleju (5-7, przy czym na ramce zapomniano umieścić oznaczenie części nr 6) wraz z jej obudową (3, 4, 8).

Nieopodal zamontujemy także wlot powietrza do gaźnika (14-15). Wersji z filtrem tropikalnym (28, 29), także obecnej na ramkach, tym razem nie użyjemy.

Elementy konstrukcyjne komory podwozia głównego również otrzymały porcję różnorodnych detali powierzchni.

Wypukłe nity znajdziemy także na osłonach, a dwuczęściowe koła zwracają uwagę inskrypcjami na bokach opon.

Te ostatnie wypatrzyć można także na kółku ogonowym, którego zespół przygotowany został w dwóch wersjach.

Uzbrojenie strzeleckie miniatury, w postaci czwórki skrzydłowych działek, otrzymujemy w dwóch wariantach. Oba wymagają co najmniej nawiercenia końcówek.

Na ramkach znajdziemy także zestaw elementów do wykonania podwieszanych pod skrzydłami bomb wraz z belkami, jednak żadne z pudełkowych malowań nie przewiduje ich użycia.

Alternatywą są dodatkowe zbiorniki paliwa (jedno malowanie), przy czym w obu przypadkach pamiętać trzeba o nawierceniu odpowiednich otworów montażowych w dolnej części płata (zaznaczonych od wewnątrz), o czym instrukcja zresztą zawczasu informuje.

Na koniec spójrzmy jeszcze na garść pomniejszych detali takich jak maszt anteny radiowej (58), rurka Pitote’a (57), przesłony wydechów (59, 60), czy stopień ułatwiający wsiadanie do kabiny (50).

Montaż tego ostatniego determinowany jest przez uchwyt w kadłubie (mały otwór na lewej burcie tuż za kabiną) który można zaślepić.

Plastik przezroczysty

Ramka transparentna zdominowana została przez elementy oszklenia kabiny o bardzo dobrej przejrzystości i zdecydowanie akceptowalnej grubości.

Wiatrochron uzupełnia część ruchoma oszklenia w dwóch wariantach – w zależności czy chcemy zamontować ją w pozycji otwartej czy zamkniętej.

Znajdziemy tu także garść pomniejszych detali takich jak m.in. przeszklenie skrzydłowych reflektorów czy lusterko wsteczne.

Przy czym to ostatnie w dwóch wersjach – okrągłej i prostokątnej.

Maski

W malowaniu oszklenia pomogą dołączone do zestawu maski, cięte w znanym i lubianym żółtym papierze samoprzylepnym.

Pewnym przeoczeniem jest niesprecyzowanie w instrukcji przeznaczenia poszczególnych elementów, w szczególności masek na dwa warianty ruchomej części oszklenia kabiny.

Kalkomanie

Oznaczenia przygotowane w formie kalkomanii to efekt współpracy producenta modelu z firmą Techmod.

Jak zwykle oznacza to wydruk na wysokim poziomie (chociaż w moim egzemplarzu pod literkę „C” polskiej maszyny zaplątał się jakichś „paproch”).

Ładnie prezentują się drobne napisy eksploatacyjne i tablica przyrządów pokładowych.

Pasy pilota za to mniej.

Instrukcja

Broszura zawierająca wskazówki na temat budowy modelu przedstawia typowy dla AH poziom. Czytelne i estetyczne rysunki montażowe okraszone tu i ówdzie dodatkowymi komentarzami.

Sugerowane kolory farb zebrane w tabeli.

Schematy malowań, jak zwykle w kolorze, ze wskazówkami dotyczącymi rozmieszczenia kalkomanii.

Do instrukcji dołączona została niewielka errata.

Wskazane w niej modyfikacje plastiku na szczęście nie należą do skomplikowanych.

Malowania

Dołączone do zestawu oznaczenia umożliwiają wykonanie miniatury w jednym z trzech malowań, tradycyjnie zasygnalizowanych na tyle pudełka. Cytując producenta, są to.

Hurricane Mk. IIC “Night Intruder”, BE581/JX-E, 1 Dywizjon RAF, Tangmere, maj 1942 r., pilot F/L Karel Kuttelwascher.

Wariant malowania zestawu (Arma Hobby)

Hurricane Mk.IIC, Z3152/FM-A, 257 Dywizjon RAF, pilot S/Ldr Robert Stanford Tuck DSO, DFC & Two Bars, AFC. Lotnisko RAF Coltishall, maj 1941 r.

Wariant malowania zestawu (Arma Hobby)

Hurricane Mk.IIC, LF644/WC-D, 309 Dywizjon PAF, Lotnisko RAF Drem, maj-lipiec 1944 r.

Wariant malowania zestawu (Arma Hobby)

Wybór nieduży, ale przynajmniej mamy maszynę z biało-czerwoną szachownicą.

Podsumowanie

Nowy Hurricane jasno pokazuje, że Arma Hobby nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w temacie jakości swoich modeli. Niewątpliwie widać postęp w stosunku do wcześniejszej „cztery-ósemki” (PZL P.11c) – nie tylko jeśli chodzi o uwzględnione w projekcie detale, ale i ogólną jakość wyprasek.

Ponarzekać można na brak sensownych pasów pilota czy kwalifikujące się raczej do wymiany wydechy. Nie są to jednak mankamenty dyskwalifikujące omawiany zestaw, który stanowi bardzo atrakcyjną propozycję dla modelarzy chcących zbudować miniaturę garbatego myśliwca w skali 1:48.

Sklejałbym.

MMXXIII
Pokrewne tematy:
Wszelkie zdjęcia/rysunki ilustrujące powyższy artykuł, jeżeli tylko nie zaznaczono inaczej, zostały wykonane i/lub nalezą do autora wpisu. Wszystkie użyte na niniejszej stronie znaki i nazwy firmowe lub towarowe należą i/lub są zastrzeżone przez ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych. Jeżeli jakieś treści zawarte w powyższym artykule naruszają Twoje prawa, skontaktuj się z właścicielem witryny (formularz dostępny w zakładce "autor").