P-400 Airacobra

Recenzja zestawu firmy Arma Hobby

Na koniec 2023 roku Arma Hobby zaserwowała nam kilka nowości, między innymi kolejne wcielenie amerykańskiej Airacobry w skali 1:72. Spójrzmy bliżej.

Uwaga

Niniejszy artykuł powstał w oparciu o egzemplarz modelu dostarczony przez producenta – firmę Arma Hobby, za co w tym miejscu serdecznie dziękuję.

Pierwsze spojrzenie

Estetyczna ilustracja na froncie opakowania zachęca do sięgnięcia po zestaw o numerze katalogowym 70057.

Zapowiadane na pudełku części żywiczne przygotowane z wykorzystaniem technologii druku 3D to tym razem tylko jeden element. Oprócz niego otrzymujemy dwie ramki wtryskowe z jasnoszarego plastiku, jedną przezroczystą, maski, arkusz kalkomanii, instrukcję oraz metalowe obciążniki.

Wspomnieć wypada, że nie jest to kompletny debiut wersji P-400 w katalogu firmy Arma Hobby. Ta stanowiła także część dwupaka „Cactus Air Force” (patrz recenzja) wypuszczonego już jakiś czas temu.

Nieprzezroczyste ramki wtryskowe

Plastikowe części prezentują standard wykonania do jakiego warszawski producent zdążył nas już przyzwyczaić. Jak na przykład tradycyjnie podzielony kadłub pokryty siatką wgłębnych, stosunkowo delikatnych linii podziału blach.

Arma Hobby nie zdecydowała się na odtworzenie w modelu pełnego nitowania płatowca – nie oznacza to jednak że tych i podobnych detali (np. zapinki paneli dostępowych) nie znajdziemy na powierzchni części w ogóle.

Grzbietowy wlot powietrza do gaźnika pozbawiony jest charakterystycznej poprzeczki, jednak zażegnanie tego niedopuszczalnego uproszczenia nie powinno nikomu sprawić trudności.

Wycięcie w dziobowej części przygotowane zostało pod dwie, delikatnie różniące się wersje sekcji z wylotami kadłubowych karabinów (części 21 i 22), które tym razem pozostaną na ramce. Budując wariant P-400 wykorzystamy w zamian żywiczny wydruk 3D.

Innym przejawem wielowariantowości zestawu jest trójłopatowe śmigło, a raczej śmigła – na ramkach znajdziemy bowiem trzy sztuki. Budując którąś z zaproponowanych w tym zestawie maszyn wykorzystamy jedno z nich, odwzorowujące wytwór firmy Curtiss (część 61).

Na ramkach pozostaną zaś dwa śmigła Aeroproducts (59 i 60).

W kołpaku (58) zamontować należy lufę działka 20mm (71), którą wypadałoby wcześniej nawiercić. Lufy kalibru 30mm z osłoną (72) lub bez (73) są tym razem zbędne.

Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku wydechów. Po zamontowaniu odpowiednich dla tej wersji zespołów dwunasto-rurowych (53), na ramce pozostanie nam wariant sześcio-rurowy (52). Tutaj też warto zainteresować się pełnymi końcówkami, skądinąd całkiem nieźle wyglądających (biorąc pod uwagę technologię wykonania) wydechów.

Tył kadłuba to miejsce na stateczniki. Pionowy.

Oraz poziomy.

Odpowiadające im powierzchnie sterowe, o moim zdaniem trochę przerysowanej fakturze powierzchni, można więc bez problemu wychylić. Zarówno ster kierunku.

Jak i ster wysokości. Chociaż w tym przypadku wypada jeszcze nadmienić, że projektant modelu dał nam o jedną klapkę wyważającą za dużo (o ile się nie mylę powinna być tylko po lewej stronie).

Bez ingerencji w zestawowy plastik nie wychylimy za to lotek ani klap. Te stanowią całość z połówkami skrzydeł, skądinąd całkiem ładnie „poliniowanymi” i „ponitowanymi”.

Pod lewym skrzydłem znajdziemy zagłębienie reflektora. Pozostałe oświetlenie płatowca odwzorowane zostało wprost z szarego plastiku (co można było zauważyć już na stateczniku pionowym).

Otwory wylotowe powietrza z chłodnic znajdujące się na spodzie centropłata…

…przykrywają niepozorne klapy (29, 30, 31).

Wloty powietrza w krawędzi natarcia płata podzielone zostały między dolną…

…a górne części skrzydeł.

Uzupełnia je element (35) będący jednocześnie tylną ścianą wnęki kółka przedniego.

Na skrzydłowe Browningi (28) przygotowane zostały sloty montażowe, za którymi można zauważyć otwory wylotowe łusek.

Na wewnętrznej powierzchni zarówno górnych jak i dolnej części skrzydeł odwzorowane zostały elementy wnęk podwozia głównego.

Ciekawym rozwiązaniem jest zaprojektowanie wewnętrznych pokryw luków wraz z fragmentem ściany wnęki.

Nie zapomniano także o ich wspornikach (48, 49).

Osłony montowane do goleni mogą za to poszczycić się jednymi z nielicznych jamek skurczowych. Na szczęście łatwymi do usunięcia.

Po wewnętrznej stronie jednej z pokryw znalazło się i miejsce na ślad po wypychaczu. Tu już będzie troszkę trudniej.

Na szczęście golenie (38, 39) trochę przesłonią to miejsce.

Całkiem ładnie prezentują się koła, na których dostrzec można malutki napis „Firestone”, chociaż cierpią na ABB (absolutny brak bieżnika).

Te na front też brzydkie nie są. Dwie wersje do wyboru, tym razem interesować nas będzie ta z numerem 42.

Budowa zespołu goleni przedniej (23-26) wymaga zgięcia jednego z elementów składowych (25), o czym oczywiście informuje instrukcja.

Pokrywy wnęki przedniej, zaprojektowane jako oddzielne elementy, mają delikatnie zarysowane detale struktury wewnętrznej.

Sama zaś wnęka może pochwalić się wypukłymi nitami na elementach konstrukcyjnych.

Od góry zamyka ją półka z zarysem detali działka oraz skrzynek na amunicję kadłubowych karabinów maszynowych. I paroma śladami po wypychaczach. Na jej odwrocie zaś znajdują się wgłębienia dla dostarczonych z modelem metalowych obciążników.

Detale sufitu komory mieszczącej koło znajdziemy natomiast na części będącej jednocześnie podłogą kabiny pilota, którą zaprojektowano wraz z osłoną wału napędowego śmigła widoczną we wnęce podwozia.

Jak już wspomniany został kokpit – spójrzmy jeszcze raz na połówki kadłuba, tym razem od wewnątrz, gdzie zarysowana została struktura burt.

Pomiędzy nimi projektant upchnął całkiem sporo detali wyposażenia, ot chociażby szereg przyrządów sterowniczych, które pomimo iż odtworzone w plastiku, wyglądają całkiem w porządku.

Zdecydowanie najlepiej moim zdaniem prezentuje się tablica instrumentów pokładowych, którą wzbogacić należy nie tylko o tarcze zegarów w postaci kalkomanii, ale także celownik. Przy czym ten ostatni znajdziemy również na ramce przezroczystej, jednak zapewne ze względu na odmienne właściwości tworzywa jest on tam bardziej uproszczony.

Odwzorowane jako oddzielny element tyły kadłubowych karabinów maszynowych (6) nie oszałamiają „detalem”. Podobnie jak fotel pilota, choć uczciwie przyznać trzeba iż jest on dość przyzwoitej grubości. Jako że Arma Hobby zrezygnowała z dodawania detali fototrawionych, pasy otrzymujemy tylko w postaci kalkomanii.

Za siedziskiem ląduje wręga z otworami ulgowymi zaznaczonymi wypukłymi liniami oraz płyta pancerna. Zapomniano jednak o przezroczystej płycie pancernej montowanej za głową pilota, bo wybiegając trochę naprzód – na ramce z oszkleniem takowego elementu brak.

Półka za nieobecną płytą pancerną wymaga wywiercenia zaznaczonych od spodu otworów w przypadku montażu radiostacji.

Na tej ostatniej (68) dostrzec możemy lekkie zapadnięcie tworzywa, na szczęście tym razem instrukcja nie przewiduje jej montażu.

Teraz dwa słowa na temat podwieszeń. Pod centropłatem możemy zamontować belkę (uprzednio wiercąc odpowiednie otwory montażowe, zaznaczone po wewnętrznej stronie dolnej części płata).

Na niej zaś do wyboru – dodatkowy zbiornik paliwa, o trochę zbyt wyrazistych jak na mój gust detalach.

Lub, bardziej bojowo, jedną bombę 250 lub 500 funtów.

Pozostało wspomnieć jeszcze o rurce Pitote’a (70) i antenie grzbietowej (69).

Chociaż o wykorzystaniu tej ostatniej (a raczej jej fragmentu) w przypadku jednej z proponowanych maszyn instrukcja milczy. Co innego „boksart” i sylwetki barwne.

Wydruk

Jak już zostało wyżej wspomniane, w zestawie znajdziemy pojedynczy element żywiczny przygotowany z wykorzystaniem technologii druku 3D.

Zastępuje on bezpośrednio plastikową część i nie wymaga głębszej ingerencji w plastik.

Elementy przezroczyste

Airacobra jest pod kilkoma względami dość niekonwencjonalną konstrukcją, jak na jednosilnikowy myśliwiec z okresu Drugiej Wojny Światowej. Ot to na przykład jedna z niewielu maszyn tego rodzaju z drzwiami typu „samochodowego”. W modelu zaprojektowano je jako oddzielne części, co umożliwia ich otwarcie (przy czym warto pamiętać że lewe otwierane były zdecydowanie rzadziej).

Resztę oszklenia kabiny przygotowano jako jeden element.

Na ramce znajdziemy jeszcze parę detali, dosłownie – wspomniany wcześniej celownik oraz przeszklenie podskrzydłowego reflektora.

To ostatnie wypadałoby lekko wypolerować.

Maski

Dołączone do zestawu samoprzylepne maski ułatwią nam pomalowanie zarówno oszklenia kabiny jak i kół podwozia.

Przy czym uwzględniono tutaj także malowanie wewnętrznej powierzchni drzwi kabiny.

Balast

Drugim, trzeba przyznać dość niecodziennym dodatkiem są metalowe kulki, którymi dociążyć należy nos modelu.

Mała rzecz, a pewnie niejednego modelarza ucieszy.

Kalkomanie

Dołączony do zestawu arkusz oznaczeń to jak zwykle efekt współpracy z firmą Techmod. Bliższe oględziny kartonika nie ujawniają nic, do czego można by się przyczepić.

Druk jest wyraźny, a kolory nasycone i jednolite.

Drobne napisy eksploatacyjne czy tablica instrumentów pokładowych również sprawiają bardzo dobre wrażenie.

Na arkusiku znalazło się również miejsce dla chodników skrzydłowych, oznaczeń firmy Curtiss na łopaty śmigła oraz pasów pilota.

Instrukcja

Broszura zawierająca wskazówki na temat budowy modelu przedstawia typowy dla tego producenta poziom.

Rysunki są estetyczne i czytelne, a szereg uwag na nich zamieszczonych sygnalizuje newralgiczne momenty budowy.

Sugerowane kolory farb zebrano w tabeli.

Schematy malowań, jak zwykle w kolorze, zawierają również wskazówki dotyczące rozmieszczenia głównych oznaczeń.

Napisy eksploatacyjne oddelegowane zostały natomiast na oddzielny schemat.

Malowania

Omawiany zestaw umożliwia wykonanie miniatury w jednym z trzech malowań, które tradycyjnie zostały zasygnalizowane na tylnej ściance pudełka. Są to.

P-400 Airacobra „białe 13”/„Wahl Eye”, 39FS/35FG, pilot Lt. Eugene A. Wahl, Port Moresby, Nowa Gwinea, lato 1942 r.

Wariant malowania zestawu (Arma Hobby)

P-400 Airacobra „białe 19”, AH736, 80FS/8FG, Turnbull Airstrip, Milne Bay 1942 r.

Wariant malowania zestawu (Arma Hobby)

P-400 Airacobra „białe 13”/„Hells Bell”, BW151, 67FS/347FG, pilot Lt. Robert M. Ferguson, Guadalcanal, sierpień-listopad 1942 r.

Wariant malowania zestawu (Arma Hobby)

Jak widać dość „zębate” trio.

Podsumowanie

To już czwarta Airacobra (po Q, N, „Cactus”) jaką Arma Hobby uraczyła modelarzy gustujących w skali 1:72. Tak jak i poprzednie edycje, nowy zestaw prezentuje się bardzo dobrze. Jednym słowem świetny punkt wyjścia do budowy miniatury jednego z brzydszych myśliwców Drugiej Wojny Światowej.

Sklejałbym.

MMXXIV
Pokrewne tematy:
Wszelkie zdjęcia/rysunki ilustrujące powyższy artykuł, jeżeli tylko nie zaznaczono inaczej, zostały wykonane i/lub nalezą do autora wpisu. Wszystkie użyte na niniejszej stronie znaki i nazwy firmowe lub towarowe należą i/lub są zastrzeżone przez ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych. Jeżeli jakieś treści zawarte w powyższym artykule naruszają Twoje prawa, skontaktuj się z właścicielem witryny (formularz dostępny w zakładce "autor").