Huragan 2c

Recenzja zestawu Arma Hobby

Zdaje się że wydany w zeszłym roku model samolotu Hawker Hurricane Mk.I odniósł finansowy sukces, bo Arma Hobby dość szybko poszła za ciosem i pociągnęła dalej temat brytyjskiego myśliwca wydając jego kolejną wersję. Chodzi o Mk.IIc, oczywiście w skali 1:72, której przyjrzymy się poniżej.

Uwaga

Niniejszy artykuł powstał w oparciu o egzemplarz modelu dostarczony przez producenta- firmę Arma Hobby, za co w tym miejscu serdecznie dziękuję.

Nie tym razem

Nawet nie będę próbował wymieniać tutaj wcześniejszych zestawów w skali 1:72 umożliwiających budowę tej wersji Hurricane’a. Jest ich zwyczajnie za dużo. Nie oznacza to jednak, że na nowy model nie ma miejsca. Dostępne zestawy swoje za uszami mają i nowy „Hurri”, ot chociażby na poziomie wcześniejszego Mk.I, może tu trochę namieszać. Ot ma tylko troszkę większą konkurencję niż ten pierwszy.

Na pierwszy ogień

Podobnie jak w przypadku poprzedniego modelu (przypominam że chodzi o myśliwiec Jakowlewa, który niedawno recenzowałem na tych łamach) producent w pierwszej kolejności zaoferował nam edycję „Expert” o numerze katalogowym 70035. Zapakowaną w standardowe, otwierane z boku pudełko, z przyjemną dla oka ilustracją tytułową. Za którą tym razem odpowiada Piotr Forkasiewicz.

W środku znajdziemy jedną ramkę wykonaną z jasnoszarego plastiku, jedną przezroczystą, instrukcję, kalkomanie, arkusik masek i małą blaszkę z elementami fototrawionymi.

Edycje modelu pozbawione dwóch ostatnich elementów pojawią się w późniejszym terminie.

Plastik

Elementy plastikowe bazują na wcześniejszym projekcie modelu Mk.I (którego recenzję także można znaleść na niniejszej witrynie). Oprócz różnic wynikających z odwzorowywanej wersji samolotu, projektant wprowadził także szereg rozwiązań mających uprościć budowę. Do tego po doświadczeniach z Jakiem- Mk.IIc otrzymał dodatkową porcję wypukłych detali powierzchni, takich jak np. nity.

Rezultatem tych zabiegów jest całkowicie nowa ramka (Arma nie kombinuje z żadnymi wymiennymi sekcjami kadłuba, czy innymi tego typu rozwiązaniami), której elementy tylko na pierwszy rzut oka wyglądają znajomo. Im bardziej się natomiast przyglądamy, tym więcej zmian widać.

Przejdźmy jednak do konkretów. Kadłub został podzielony tradycyjnie na dwie polówki.

Z subtelnie odwzorowanym pokryciem płóciennym części ogonowej i bardzo delikatnie zaznaczonymi podłużnicami. Przy czym te ostatnie mogą nie przetrwać troszkę grubszej warstwy farby.

Do tego delikatne, wklęsłe linie podziału oraz szereg wypukłych detali powierzchni

Brak natomiast starego znajomego z poprzedniego Hurricane’a- śladów frezowania formy, poprzednio najbardziej widocznych na obniżeniu kadłuba za kabiną. Tęsknił nie będę.

Statecznik pionowy wraz ze sterem kierunku został przygotowany jako jeden oddzielny zespół z delikatnie odwzorowaną fakturą poszycia.

Statecznik poziomy natomiast stanowi odrębny od steru wysokości element.

Montaż tego ostatniego w pozycji wychylonej nie będzie więc stanowić problemu.

Wnętrze kabiny zostało lekko przeprojektowane. Więcej detali znajdziemy bezpośrednio na wewnętrznych powierzchniach kadłuba.

Elementy kratownicy zostały podzielone i rozdysponowane między częściami trochę inaczej niż w poprzednim Hurricane’ie Army.

Tylna ściana z opancerzeniem także przeszła lekki „lifting”- delikatne detale są wyraźniejsze, a śladów obróbki formy nigdzie nie widać.

Fotel poddany został tylko niewielkim zmianom i prezentuje się nienajgorzej, jak na plastik oczywiście.

Podobnie jak pedały orczyka, które przeszły jednak solidniejszą kurację odchudzającą.

Na tablicy instrumentów pokładowych próżno szukać zapadlisk trapiących Mk.I.

A to za sprawą przemyślnie odchudzonemu tyłowi.

Drążek sterowy także został lekko poprawiony.

Podłoga kabiny nie stanowi teraz całkowicie oddzielnego elementu, a została zintegrowana z łącznikiem górnej części skrzydeł.

Skrzydeł, które teraz robią naprawdę dobre wrażenie za sprawą delikatnych, wypukłych detali powierzchni.

Cienka krawędź spływu i odwzorowanie pokrycia lotek nie psują dobrego samopoczucia.

Problemów mogą przysporzyć za to mocowania skrzydłowych działek, sklejane w całość razem z połówkami skrzydeł.

Bo same lufy uzbrojenia, których otrzymujemy na wyprasce dwie wersje, wyglądają całkiem przyzwoicie jak na plastik. Chociaż oczywiście otworów wylotowych w nich nie uświadczymy. Bardziej wymagających modelarzy ucieszy zapewne informacja, że całkiem niedawno (cóż za przypadek!) firma Master wypuściła dwa zestawy metalowych luf przeznaczonych właśnie do Hurricane’a IIc w skali 1:72.

Dolna powierzchnia skrzydeł także została lekko „podrasowana” detalami.

Zmodyfikowano też sposób montażu niektórych elementów (chłodnica).

Sufit wnęki podwozia głównego nie wymaga tym razem uzupełnienia blaszką, gdyż detale na niej się znajdujące odwzorowano bezpośrednio w plastiku.

Ściany także zostały zmodyfikowane, a projektant nie żałował nitów i w tym zakątku modelu.

Problem z zapadnięciami tworzywa wklejanej butli został rozwiązany- zapadlisk brak.

Delikatne golenie podwozia będą dalej wymagały wzmożonej uwagi przy wycinaniu. Tym razem instrukcja nie sugeruje jednak ich montażu w początkowej fazie budowy.

Koła główne wyglądają niby jak w Mk.I, ale coś ten napis „Dunlop” taki wyraźniejszy. Jeden mały zgrzyt to nierówności w dolnej części opony, zdaje się efekt poszerzania kanału wlewowego (wnioskując z próbnych wtrysków pokazywanych przez producenta).

Kółko ogonowe także nie wygląda źle, aczkolwiek jedno z pudełkowych malowań wymaga użycia adekwatnego elementu z wersji Mk.I, co Arma przegapiła.

Lekko zmienione pokrywy wnęk prezentują się całkiem ok.

Osłona podkadłubowej chłodnicy składa się dwóch elementów. Tylnego z cienkimi krawędziami wylotu.

Oraz przedniego z owalem wlotu tym razem w całości, co zapewne ułatwić ma życie modelarzowi (w Mk.I podział był troszkę bardziej kłopotliwy).

Pomysł dobry, jednak coś nie do końca zagrało i wewnątrz są dość nieładne zarysowania powierzchni.

Chłodnica, która najwyraźniej niektórym modelarzom spać nie daje, została przeprojektowana. Tym razem składa się z dwóch części, bezpośrednio na których odwzorowano detale powierzchni (brak więc w zestawie fototrawionych siatek).

Spieszę uspokoić że zapadlisk jak w Mk.I brak. Coś jakby minimalną nierówność można z wysiłkiem ledwo dostrzec na tylnym elemencie (kołki obecne na jego tyle mogą coś mieć z tym wspólnego), ale to już czepianie się mocno na siłę (bo i na zdjęciu tego nawet nie widać).

Wlot powietrza do gaźnika także został przeprojektowany i składa się teraz z dwóch plastikowych części (oraz fototrawionej siatki).

Uwaga na wypustkę pozycjonującą przy wycinaniu z ramki!

Wydechy, jak to plastikowe, nie zachwycają. Producenci „aftermarketów” mogą odetchnąć z ulgą.

Powyższe uzupełniają ekrany montowane w nocnych myśliwcach, które można zastąpić cieńszymi elementami z dołączonej blaszki.

Tym razem otrzymujemy jedną wersję śmigła, toteż oszczędzono nam składania go z pojedynczych łopat.

Na kołpaku znaleźć można delikatne nadlewki, których usunięcie nie stanowi żadnego problemu. Aha, modelarze lubiący zakręcić tym i owym będą zadowoleni.

Pozostało wspomnieć jeszcze o tropikalnym wlocie powietrza, który znajdzie większe zastosowanie w jednej z nadchodzących edycji „bezblaszkowych”.

W omawianym zestawie tylko jedno malowania wymaga jego zamontowania.

Też plastik

W temacie „szkiełka” Arma poszła na łatwiznę i wrzuciła do omawianego zestawu części transparentne znane z Mk.I. Ramka zawiera wiatrochron z oddzielną ruchomą osłoną w dwóch wersjach- do wykorzystania przy zamkniętym i otwartym kokpicie.

Przejrzystość jest na całkiem niezłym poziomie, chociaż do doskonałości trochę brakuje.

Gorzej jednak że osłony są zwyczajnie grube, co moim zdaniem w zasadzie wyklucza opcję otwartej kabiny w przypadku budowy prosto z pudła.

Oprócz "szklarni" pilota na wyprasce znajdziemy także mniejsze detale takle jak reflektory czy celownik.

Maski

Z malutkim arkusikiem masek też już mieliśmy do czynienia, stąd nie pasujący zupełnie do zestawu numer katalogowy na nim umieszczony.

Nalepki przydadzą się zarówno przy malowaniu „szklarni” pilota, jak i kół podwozia.

Elementy fototrawione

Malutka blaszka fototrawiona to w zasadzie zubożona wersja tej z Mk.I- pozbyto się elementów, które teraz odwzorowano bezpośrednio w plastiku (siatki chłodnic czy sufit wnęki podwozia głównego). Nie ma też kliszy z zegarami- Arma od jakiegoś czasu optuje za wykorzystaniem tutaj elementu z kalkomanii.

Hmm...

Taaak... to zdecydowanie nie powinno tak wyglądać. Najwyraźniej zawiodła kontrola jakości, bo ten egzemplarz blaszki zwyczajnie nie powinien trafić do pudełka. Na szczęście nie słyszałem żeby ktoś miał problem z reklamowaniem uszkodzonych części u tego producenta, więc pewnie niedługo pojawi się tutaj także zdjęcie blaszki bez usterek.

Znacznie lepiej

A nie mówiłem?

Kalkomanie

Dla odmiany o kalkomaniach złego słowa powiedzieć nie można. Wydrukowane zostały przez Techmod i prezentują sobą wysoki poziom.

Szczegółowość nawet najmniejszych oznaczeń nie budzi zastrzeżeń. Próżno szukać przesunięć kolorów, czy innych błędów druku.

Próżno szukać też drugiego kompletu napisów eksploatacyjnych. Skończyły się darmowe bonusy.

Intrygujące są za to żółte końcówki łopat obecne na arkuszu. Z pozoru śmieszne, ale niejeden początkujący modelarz może docenić. Chociaż ten chyba nie sięgnie po wersję „Expert”. Zupełnie nie wiem też co w tej edycji robią na kalkomanii pasy pilota.

Instrukcja

Arma Hobby przyzwyczaiła już nas do estetycznych i czytelnych broszurek przeprowadzających nas przez proces budowy. Nie inaczej jest i tym razem, chociaż zaszły tutaj pewne zmiany.

Otóż lista sugerowanych farb nie ogranicza się w tym wypadku tylko do produktów firmy Hataka. Otrzymujemy także wskazania farb firm AK-Interactive (seria Real Color), Lifecolor, AMMO, Humbrol (!), Vallejo i Tamiya.

Co tymi farbami możemy wymalować przedstawiono zaś tradycyjnie na kolorowych rzutach, zawierających także informacje na temat rozmieszczenia kalkomanii.

Chętnie widziałbym w tabeli jeszcze akryle Gunze, ale jest całkiem nieźle, więc nie narzekam. Miło że Arma słucha sugestii modelarzy.

Malowania

Tym sposobem doszliśmy do najbardziej kontrowersyjnego aspektu zestawu- zaproponowanych przez producenta wersji malowań. Do dyspozycji dostajemy cztery opcje, jednak na żadnej nie uświadczymy biało-czerwonej szachownicy, co spowodowało małą burzę przed premierą zestawu. Bo jak to tak- polski model bez polskiego malowania?

Mamy za to maszynę LK-A z 87 Dywizjonu RAF w malowaniu nocnym.

Wariant malowania zestawu (za Arma Hobby)

Ten sam samolot po przemalowaniu powierzchni górnych farbami Dark Green i Ocean Gray (lub Medium Sea Gray jak twierdzą niektórzy). Jest to jednocześnie „brakujący” polski akcent zestawu- na maszynie tej loty wykonywał F/Sgt Henryk Józef Trybulec.

Wariant malowania zestawu (za Arma Hobby)

Hurricane’a JX-W z 1 Dywizjonu RAF o bardziej typowej kolorystyce, z interesującym godłem na okapotowaniu silnika. Wybór tego właśnie malowania wiąże się jednak z koniecznością podmiany kółka ogonowego na zespół pochodzący z modelu w wersji Mk.I.

Wariant malowania zestawu (za Arma Hobby)

Maszynę FT-Z w dosyć nietypowym malowaniu- góra w kolorach Temperate Land Scheme (Dark Green i Dark Earth), a dół w „pustynnym” Sky Blue.

Wariant malowania zestawu (za Arma Hobby)

Osobiście trochę brakuje mi „bardziej polskiego” malowania, tj. z małą szachownicą w okolicach silnika, jednak zaproponowane schematy są na tyle różnorodne i ciekawe, że jakoś to przeboleje.

Podsumowanie

Szczerze mówiąc jestem pod wrażeniem. Spodziewałem się prostej powtórki niezłej „jedynki” z oczywistymi dla nowej wersji zmianami, tymczasem w zasadzie każdy plastikowy element został mniej lub bardziej ulepszony. Detali powierzchni jest więcej, elementy są delikatniejsze i bardziej przemyślane pod względem projektu (patrz chłodnica). Szkoda tylko że podobnej kuracji nie przeszło oszklenie.

W sumie jednak otrzymaliśmy kolejny wykonany na wysokim poziomie zestaw- solidną podstawę do wykonania miniaturowego Hurricane’a w skali 1:72. Mam nadzieję, że w niedługim czasie otrzymamy także wersję Mk.IIb.

MMXIX
Pokrewne tematy:
Wszelkie zdjęcia/rysunki ilustrujące powyższy artykuł, jeżeli tylko nie zaznaczono inaczej, zostały wykonane i/lub nalezą do autora wpisu. Wszystkie użyte na niniejszej stronie znaki i nazwy firmowe lub towarowe należą i/lub są zastrzeżone przez ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych. Jeżeli jakieś treści zawarte w powyższym artykule naruszają Twoje prawa, skontaktuj się z właścicielem witryny (formularz dostępny w zakładce "autor").