Hurricane Mk II D
Szturmowy Mk.IId to kolejny mały Hurricane, jakiego dla modelarzy gustujących w skali 1:72 przygotowała warszawska Arma Hobby. Przyjrzyjmy mu się bliżej.
Uwaga
Niniejszy artykuł powstał w oparciu o egzemplarz modelu dostarczony przez producenta – firmę Arma Hobby, za co w tym miejscu serdecznie dziękuję.
Ogólniki
Całkiem ładny malunek „latającego otwieracza do konserw” zdobi standardowe, otwierane z boku pudełko opatrzone numerem katalogowym 70062.
Komplet wyprasek (po jednej szarej i przezroczystej) wersji IIc, arkusz oznaczeń w formie kalkomanii, samoprzylepne maski, instrukcja oraz części przygotowane z wykorzystaniem technologii druku 3D to wszystko co znajdziemy wewnątrz.
Mamy więc sytuację analogiczną do wydanego niedawno Sea Hurricane’a (patrz recenzja) – docelową wersję modelu otrzymamy poprzez zastosowanie dołączonej drukowanej konwersji, która tym razem jest jednak zdecydowanie mniej inwazyjna.
Wydruki 3D
Żywiczna część zestawu to przede wszystkim działka kalibru 40mm, które zostały podzielone na trzy części.
Osłony, stanowiące największy element całości, należy doposażyć w oddzielnie przygotowane lufy, a na drugim końcu zamontować mały „dekielek”.
Projektant konwersji sprytnie rozwiązał kwestię pozycjonowania działek na płacie, wykorzystując do tego otwory wylotowe łusek. Bardzo fajnie.
Wśród wydruków znajdziemy także szablony pomocne przy trasowaniu charakterystycznych dla Mk.IId paneli na skrzydłach. Kolejny dobry pomysł, który na pewno sprawdzi się lepiej niż nieszczęsne maski.
Bardziej dociekliwi obserwatorzy dopatrzą się także drukowanych rur wydechowych z ładnie zaznaczonymi otworami wylotowymi. Natomiast bez rozczłonkowywania wydruku, w zasadzie nie sposób dostrzec znajdującego się na spodzie lusterka.
Modyfikacje
Same części żywiczne nie wystarczą by z Hurricane’a IIc otrzymać wersję IId. Konieczne jest jeszcze dokonanie paru zmian w plastikowym płacie, co zostało wyjaśnione w instrukcji montażu.
Oprócz wspomnianego wcześniej trasowania brakujących paneli, modyfikacje obejmują głównie usuwanie zbędnych detali – nic co nawet mniej doświadczonym modelarzom miałoby spędzać sen z powiek.
Plastik
Pojedyncza wypraska koloru szarego to części znane z wcześniej wydanych zestawów z Hurricane’em w wersji IIc (patrz recenzja lub recenzja), stąd możliwość małego déjà vu.
Zacznijmy od dość tradycyjnie podzielonego kadłuba.
Z subtelnie odwzorowanym płóciennym pokryciem części ogonowej i bardzo delikatnie zaznaczonymi podłużnicami, co uzupełniają wklęsłe linie podziału oraz szereg wypukłych detali powierzchni.
Statecznik pionowy wraz ze sterem kierunku został przygotowany jako jeden zespół z delikatnie odwzorowaną fakturą poszycia.
Statecznik poziomy natomiast stanowi odrębny od steru wysokości element. Montaż tego ostatniego w pozycji wychylonej nie będzie więc stanowić problemu.
Niektóre detale wyposażenia kabiny odwzorowano bezpośrednio na wewnętrznych powierzchniach połówek kadłuba.
Inne znajdziemy na wklejanym fragmencie kratownicy.
Tylne opancerzenie, z ładnymi wypukłymi detalami, prezentuje się całkiem dobrze. Natomiast montowany do niego fotel pilota trochę słabiej, ale biorąc pod uwagę że to w końcu element wtryskowy – może być.
Podobnie jak pedały orczyka, czy całkiem bogaty pod względem odwzorowanych detali drążek sterowy
Upstrzoną wypukłymi zarysami zegarów tablicę instrumentów pokładowych uzupełnia dołączona kalkomania. Natomiast jej przemyślnie odchudzony tył zapobiega powstawaniu zapadlisk tworzywa podczas produkcji wyprasek.
Podłoga kabiny została zintegrowana z łącznikiem górnej części skrzydeł.
Skrzydeł, które robią naprawdę dobre wrażenie za sprawą delikatnych, wypukłych detali powierzchni.
Cienka krawędź spływu płata i odwzorowanie pokrycia lotek nie psują dobrego samopoczucia.
Tak jak i brak zapadnięć tworzywa na butli wklejanej we wnękę podwozia.
Której to ściany upstrzone są delikatnymi, wypukłymi nitami. Podobnie zresztą jak jej sufit.
Dosyć cienkie golenie podwozia będą wymagały wzmożonej uwagi przy wycinaniu.
Koła główne wyglądają lepiej niż przyzwoicie – napis „Dunlop” może zawstydzić niejeden żywiczny „aftermarket”. Jeden mały zgrzyt to nierówności w dolnej części opony, których usunięcie nie powinno jednak sprawić zbytniego kłopotu.
Kółko ogonowe również nie wygląda źle.
Koła główne częściowo przysłonimy całkiem przyzwoitymi pokrywami.
Osłona podkadłubowej chłodnicy składa się dwóch elementów. Tylnego – z cienkimi krawędziami wylotu, oraz przedniego – z owalnym wlotem w całości, co zapewne ułatwić ma życie modelarzowi.
Pomysł dobry, jednak coś nie do końca zagrało i wewnątrz są dość nieładne zarysowania powierzchni.
Sama chłodnica natomiast składa się z dwóch części, bezpośrednio na których odwzorowano detale powierzchni.
Wlot powietrza do gaźnika to także dwa plastikowe elementy. Uwaga na wypustkę pozycjonującą przy wycinaniu z ramki!
Śmigło, sztuk jedna, oszczędza nam mozolnego składania z pojedynczych łopat.
Na kołpaku znaleźć można delikatne nadlewki, których usunięcie nie stanowi żadnego problemu. Aha, modelarze lubiący zakręcić tym i owym będą zadowoleni.
Pozostało wspomnieć jeszcze o tropikalnym wlocie powietrza.
Wymaganym przez zdecydowaną większość zaproponowanych w zestawie maszyn.
Przezroczystości
Standardowa dla Hurricane’ów z AH ramka transparentna to głównie elementy oszklenia kabiny – o akceptowalnej grubości i całkiem niezłej przejrzystości. Wiatrochron.
Oraz dwa warianty części odsuwanej – w zależności czy chcemy wykonać miniaturę z zamkniętym czy otwartym kokpitem.
Oprócz tego znalazło się tu miejsce na jeszcze parę pomniejszych detali oświetlenia płatowca.
Maski
Arkusik samoprzylepnego żółtego papieru Kabuki z naciętymi maskami to również element znany z wcześniejszych zestawów. Pomocny będzie przy malowaniu oszklenia kabiny czy kół podwozia, ale nie reflektorów skrzydłowych – te wg instrukcji należy zamalować kolorem kamuflażu.
Jeszcze tylko złośliwie zauważę, że zawarty w instrukcji rysunek nie przedstawia dołączanego do zestawów kartonika i możemy przejść dalej.
Kalkomanie
Za druk arkusza oznaczeń odpowiadał Techmod i jak zwykle rezultat wygląda całkiem zachęcająco.
Kolory są jednolite i nasycone, a przesunięć warstw czy innych felerów w zasadzie brak (w moim egzemplarzu dopatrzyłem się tylko minimalnego uszkodzenia literki „W” w jednym z numerów seryjnych).
Do wyraźnych oznaczeń eksploatacyjnych nie ma się o co przyczepić.
Nie najgorzej prezentuje się także tablica przyrządów pokładowych, która skonsolidowana została do jednego elementu. Tradycyjnie najsłabiej wypadają pasy, których niestety nie uświadczymy w zestawie w żadnej innej formie.
Instrukcja
Broszurka przeprowadzająca nas przez proces budowy przedstawia się typowo dla tego producenta. Estetyczne i czytelne rysunki montażowe, okraszone tu i ówdzie dodatkowymi uwagami.
Sugerowane farby zebrane w formie tabelarycznej.
I kolorowe rzuty przedstawiające maszyny możliwe do wykonania z zestawu, na których zaznaczono także rozmieszczenie kalkomanii.
Zarówno głównych oznaczeń jak i napisów eksploatacyjnych.
Malowania
Omawiany zestaw umożliwia wykonanie miniatury w jednym z pięciu malowań, które tradycyjnie zostały zasygnalizowane na tylnej ściance pudełka. Są to.
BP158/JV-I, 6. Dywizjon RAF, lotniska Shandur i L.G. 89, Egipt, jesień 1942.
KX229/H „Cheeta”, 20. Dywizjon RAF, lotnisko Nidania, Birma, luty 1944.
HW721/BR-J, 184. Dywizjon RAF, lotnisko Colerne, Anglia, wiosna 1943. Pilot S/Ldr Jack Rose. Samolot ufundowany przez Woolwich Aircraft Fund.
KW704/R „Christine”, 6. Dywizjon RAF, lotnisko Gabes, Tunezja, kwiecień 1943. Pilot F/O A.H.M. Clarke.
HW874/X, 20 Dywizjon RAF, lotnisko Monywa, Birma, wiosna 1945.
Kolorystycznie dość zróżnicowany wybór, czego nie można jednak powiedzieć o przynależności państwowej zaproponowanych maszyn.
Podsumowanie
Hurricane Mk.IId to kolejna ciekawa propozycja od naszego rodzimego producenta dla wielbicieli lotnictwa brytyjskiego w skali 1:72. Co prawda nie jest to kompletnie nowe opracowanie, a po prostu wypraski wersji IIc z konwersją umożliwiającą wykonanie tytułowej miniatury, jednak moim zdaniem nie rzutuje to negatywnie na całość zestawu.
Niezbędne modyfikacje plastiku nie są zbyt skomplikowane i sprowadzają się głównie do usuwania zbędnych detali, a dołączone do zestawu szablony znacznie ułatwią naniesienie nielicznych nowych linii podziału.
Natomiast przemyślnie zaprojektowane drukowane działka bezproblemowo uzupełnią budowaną miniaturę o ten jakże niezbędny element.
Jednym słowem pozycja warta rozważenia.
Sklejałbym.